Premier był pytany w Polsat News, czy w sprawie dotyczącej związanej ze środowiskiem PiS spółki Srebrna prokuratura nie powinna zachowywać się bardziej transparentnie. Odpowiedział, że środowisko rządzące Warszawą od 30 lat, z przerwą na czas, gdy prezydentem stolicy był Lech Kaczyński, było nieprzychylne PiS, a wcześniej PC. Te środowiska mogły używać procedur po to tylko, żeby zabronić budowy w pełni legalnej budowy budynku na danej działce jednemu ze środowisk politycznych. To uważam za rzeczywisty skandal i temu należałoby się przypatrzeć (...) to uważam za gigantyczną nieprawidłowość - powiedział premier.

Reklama

To jak w pigułce pokazuje, jak wielka jest różnica między środowiskiem PiS a tymi różnymi ekipami, tam wcześniej z panem Piskorskim, i z innymi. Pan Piskorski kilkadziesiąt razy pod rząd wygrał w ruletkę, to jest ten pan, były prezydent (Warszawy) - mówił Morawiecki.

Pytany, czy uważa, że działania prokuratury w sprawie dot. spółki Srebrna są w porządku, szczególnie biorąc pod uwagę, że prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości jest polityk rządzącego obozu, szef rządu odpowiedział: Na razie widzę, że działania prokuratury są jak najbardziej oczywiście w porządku i dajmy prokuraturze działać, sprawdzać, weryfikować.

Na pytanie, czy powinien w związku ze sprawą dot. spółki Srebrna powinien zostać przesłuchany prezes PiS Jarosław Kaczyński, szef rządu powiedział, że wszystko musi być oczywiście zweryfikowane, sprawdzone. To są decyzje, które powinny zostać podjęte przez niezależnych prokuratorów; wszystko tutaj jest w gestii prokuratorów - zaznaczył.

Na uwagę, że opozycja mówi o układzie jeśli chodzi o sprawę spółki Srebrna, Morawiecki powiedział: Trudno mi sobie wyobrazić lepszą egzemplifikację układu niż to, że przez 30 lat zmieniają się trochę twarze, zmieniają się partie polityczne, różni ludzie są u steru rządów w Warszawie, ale jakoś można budować najrozmaitsze wieżowce, w różnych miejscach, tylko nie może być wybudowany budynek w tamtym miejscu. Wszystkie lub prawie wszystkie wieżowce są w rękach zagranicznych, a ten mógłby być w rękach polskich hipotetycznie, ale oczywiście wrogość tego środowiska to uniemożliwia i głębokie nieprawidłowości, a może nawet kolizja z prawem, to powinno być zweryfikowane wstecznie - dodał szef rządu.

Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. m.in. prezesa PiS z austriackim biznesmenem Geraldem Birgfellnerem, która dotyczy planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze przez pełnomocników Birgfelnnera zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie związane z przygotowaniami do inwestycji budowy dwóch wieżowców.

W ubiegły piątek Birgfellner po raz czwarty stawił się w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Prokuratura ma kontynuować przesłuchanie austriackiego biznesmena. Pełnomocnicy Birgfellnera oczekują wszczęcia śledztwa. Mec. Jacek Dubois podkreślał, że w ciągu miesiąca od zawiadomienia prokuratura powinna wszcząć śledztwo.

Reklama

W sobotę Kaczyński zadeklarował, że jeśli wszczęte zostałoby śledztwo i prokuratura wezwałaby go na przesłuchanie, to stawiłby się, bo "jest obywatelem jak każdy inny". Zaznaczył, że nie ma sobie nic do zarzucenia. Pytany, czy prokuratura powinna wszcząć śledztwo ws. budowy wieżowców dla spółki Srebrna, prezes PiS odparł, że w jego przekonnaniu śledztwo nie ma sensu, ale - jak podkreślił - decyzja należy do prokuratury.

"W sprawie ekshumacji w Jedwabnem będziemy też uwzględniali różnego rodzaju okoliczności w tej sprawie"

Pod koniec lutego prezes IPN Jarosław Szarek zapytany w Telewizji Republika, czy IPN "rozważa powrót do badań terenowych w Jedwabnem i innych tego typu miejscach" odpowiedział, że IPN jest gotowy przeprowadzić taką ekshumację, ale - jak zaznaczył - decyzja nie należy do Instytutu. Szef rządu zapytany we wtorek w Polsat News, w kontekście naszych relacji z Izraelem, czy jest za tym, by taka ekshumacja się odbyła, odpowiedział: Zobaczymy jak ta sytuacja się rozwinie. Ostateczne decyzje są decyzjami i odpowiednich prokuratorów w tej sprawie, ale też oczywiście będziemy uwzględniali różnego rodzaju okoliczności w tej sprawie.

Dla nas najważniejsze jest to, żeby prawda historyczna była uwypuklona, a prawda historyczna o losach Polaków w czasie II wojny światowej jest dla nas z jednej strony niezwykle smutna, ale też świadczy o tym jak wspaniałym, wielkim jesteśmy narodem i kto ponosi wyłączne winy za Holokaust, okupację, terror okupacyjny czasów II wojny światowej - podkreślił premier.

Sprawa wznowienia prac, które miałyby ostatecznie zamknąć sprawę odpowiedzialności za mord w Jedwabnem z 10 lipca 1941 r., podnoszona jest już od wielu lat. W ubiegłym roku o gotowości IPN do podjęcia ekshumacji w Jedwabnem mówił także wiceprezes IPN Krzysztof Szwagrzyk, który w Instytucie kieruje pracami Biura Poszukiwań i Identyfikacji. Również wtedy IPN komentował, że decyzja w tej sprawie należy do Prokuratora Generalnego, który może zdecydować co dalej ze śledztwem dotyczącym zbrodni w Jedwabnem.

W trakcie postępowania prokuratury IPN ustalono, że 10 lipca 1941 r. w Jedwabnem dokonano masowego zabójstwa nie mniej niż 340 Żydów. Z konkluzji śledztwa, które IPN umorzył w tej sprawie w czerwcu 2003 r., wynika, że zbrodni na Żydach w Jedwabnem dokonali Polacy, którzy działali z niemieckiej inspiracji.

Powodem umorzenia śledztwa było niewykrycie sprawców - innych niż ci, których za tę zbrodnię skazano po wojnie. Mimo umorzonego postępowania w sprawie tej zbrodni wciąż istnieje możliwość jego wznowienia, ale pod warunkiem, że pojawiłaby się uzasadniająca taką decyzję nowa okoliczność.

W 2001 r. na przełomie maja i czerwca odbyła się w Jedwabnem ekshumacja. Decyzję o nieprzeprowadzaniu pełnej ekshumacji w Jedwabnem - na prośbę strony żydowskiej, która argumentowała, że godzi ona w tradycje religijne Żydów - podjął, jeszcze w 2001 r., ówczesny minister sprawiedliwości Lech Kaczyński. Po ekshumacji Lech Kaczyński podkreślił, że najważniejszym ustaleniem prac była weryfikacja liczby ofiar. Podkreślał także, że dokładnej liczby ofiar nie udało się ustalić ze względu na ustalenia ze stroną żydowską oparte na regułach wyznania mojżeszowego. Strona żydowska podtrzymuje swoje stanowisko ws. ekshumacji w Jedwabnem tłumacząc, że nie tylko godzi ona w tradycje religijne Żydów, ale też niczego - po śledztwie IPN - już nie wyjaśni.

Wcześniej we wtorek wiceszef MSZ Szymon Szynkowski vel Sęk pytany o wpływ ewentualnych prac w Jedwabnem na relacje polsko-żydowskie odpowiedział, że naszym obowiązkiem jest dochodzenie do prawdy historycznej i IPN jest instytucją do tego powołaną.