Sobota była dniem przedwyborczych spotkań z Polakami. Niemal jednocześnie, w różnych miastach Polski liderzy PO, LPR-u i LiD-u obiecywali swym wyborcom wspaniałą przyszłość. Piękną, jeśli oczywiście głosować będą na ich, a nie inną partię. Nie obyło się bez obrzucania rywali ostrymi słowami, które wielu z nas uznałoby za zwykłe obelgi.

Donald Tusk, nie przebierając w słowach, krytykował fatalny stan polskich dróg i winił PiS za śmierć ludzi, którzy na nich giną. Mocno drwił z Jerzego Polaczka, naśmiewając się, iż jedyną zasługą, wręcz "arcydziełem" tego trwającego w rządzie, mimo zmian, ministra transportu było zbudowanie 500... metrów autostrad.

Roman Giertych uderzał w Andrzeja Leppera. "To desperado" - mówił o nim lider LPR-u. PiS krytykował natomiast za przypisywanie sobie zasług jego partii. "PiS przypisuje sobie zasługi Ligi, bo własnych nie ma" - tłumaczył były minister edukacji.

I, by nie zrażać do siebie zbytnio politycznymi obelgami, od razu roztoczył świetlaną przyszłość, jeśli jego partia będzie miała decydujący głos w Sejmie. "Zniesiemy obowiązkowe składki na OFE, niech każdy zdecyduje o swoim losie i swoich pieniądzach. Zrobimy porządek z systemem emerytalnym" - przekonywał Giertych.

Andrzej Lepper odciął mu się godzinę później, na wiecu Samoobrony. "To Giertych jest zdesperowany, nie ja" - mówił szef Samoobrony. A ludzie bili mu brawo.

To wystarczyło do przekonania go o słuszności poglądów, więc przerzucił swą krytykę na szefa PiS. "Jarosław Kaczyński to człowiek zdesperowany. Już dawno byłby dyktatorem, ale Unia mu nie pozwala. Nie dajcie się, ludzie, oszukać" - mówił Lepper udowadniając, że kraj popada w ruinę. Ale zapewnił jednocześnie, że rolnictwo, gospodarka i zatrudnienie staną na nogi od razu, kiedy tylko do władzy dojdzie właśnie jego partia.

Wojciech Olejniczak był w krytyce dość oszczędy. Przynajmniej w porównaniu do swoich politycznych rywali. Wytykał jedynie PiS-owi, że to partia zaściankowa, która cofa Polskę w rozwoju, zamiast pchać ją do przodu. Twierdził, że jeśli ludzie nie zaufają LiD-owi, Polska będzie coraz bardziej oddalać się od reszty Europy. Za to, jeśli lewicy zaufamy, czeka nas świetlana przyszłość: będziemy mieć większe renty i emerytury, a także pracę. I to nie byle jaką. Bo pensje, jakie ludzie dostaną, sprawią, że Polacy zaczną wracać z zagranicy, dokąd wyjechali za chlebem.











Reklama