To spora niespodzianka. Media spekulowały, że Płażyński - jeden z trzech założycieli Platformy Obywatelskiej - może wystartować w wyborach z list tej partii, choć od dawna nie jest jej członkiem. Sam Płażyński, mimo że zarejestrował komitet wyborczy do Senatu, do niedawna nie wykluczał, że wystartuje jednak do Sejmu.
O tym, że Maciej Płażyński szuka miejsca na listach wyborczych, napisała kilka dni temu "Rzeczpospolita". Gazeta prognozowała, że polityk może być w Gdańsku numerem jeden, ale na liście PO. Wszystko przez to, że Platforma nie ma w tym mieście mocnego kandydata - Donald Tusk zdecydował się na start w Warszawie.
Dziś premier ogłosił, że były marszałek Sejmu przechodzi na stronę PiS. Płażyński podkreślił jednak, że nie zapisuje się do tej partii. "Jestem przekonany, że wygrana PiS pomoże POPiS-owi, a przeszkodzi powstaniu koalicji z udziałem lewicy" - powiedział. Płażyński wyjaśnił, że tworzył PO jako "alternatywę dla rządów lewicowych, wewnątrz szerokiego centroprawicowego układu". "Mam nadzieję, że taki jeszcze jest możliwy, chciałbym w tym wyraźnie pomóc" - zadeklarował.
"To jeden z głównych twórców PO, polityk, który z nami współpracował (...), który zawsze zachowywał do pewnego stopnia, można powiedzieć, że w wysokim stopniu, odrębną pozycję" - mówił z kolei Jarosław Kaczyński. "To decyzja, która otwiera drogę do wyjścia z tego prawdopodobnego pata. Pata, w którym będziemy mieli tylko dwie możliwości - albo kryzys polityczny, albo fatalny sojusz między LiD a Platformą Obywatelską" - powiedział premier.
Maciej Płażyński odszedł z Platformy Obywatelskiej w 2003 roku. Dwa lata później poparł w wyborach prezydenckich Lecha Kaczyńskiego. Dzięki poparciu PiS jest wicemarszałkiem Senatu. Dziś tłumaczył, że nie będzie startował z list PO, bo mogłoby to mylnie oznaczać, że zgadza się z tym, co dzieje się w partii.