Komisje obwodowe, ani komisje okręgowe nie zostały jeszcze rozwiązane. Jeszcze raz te komisje otworzyłyby worki, przeliczyłyby głosy - mówi Anna Godzwon i dodaje, że nie wie, czy odbyłoby się to przed kamerami dziennikarskimi. Według niej mogliby się temu przyglądać mężowie zaufania.

Reklama

Mogliby filmować albo fotografować liczenie głosów - proponuje Godzwon w RMF FM.

Karty wyborcze są w workach, a worki najczęściej w piwnicach lub innych pomieszczeniach należących do urzędów gminy lub miast, ich depozytariuszami są urzędnicy wyborczy - tłumaczy gość Popołudniowej rozmowy w RMF FM. - Urzędy, w których te karty leżą, są odpowiedzialne za to, żeby zapewnić im bezpieczeństwo. Powinny być zabezpieczone przed dostępem osób niepowołanych. Zapakowane, zaplombowane, nikt nie może tego otworzyć z wyjątkiem policji, prokuratury i sądów w związku z wykonywanymi przez nie komisjami - dodaje.

W przypadku wyborów do Sejmu kandydatów mamy całe mnóstwo, jest w kim wybierać. Kandydatów do Senatu mamy kilku, bardzo często jest tak, ze żaden z nich nam nie pasuje. Wtedy wyborca nie oddaje głosu na żadnego kandydata, wrzuca taką pustą kartę do urny - tak Godzwon tłumaczy, dlaczego w wyborach do Senatu było ponad 2,5 proc. głosów nieważnych, a w wyborach do Sejmu niewiele ponad 1 procent.

Większość z głosów nieważnych, to głosy oddane podczas puste karty - podkreśla gość Marcina Zaborskiego. Przyznaje, że raczej świadomie oddajemy głosy nieważne. Dodaje też, że Polacy niechętnie czytają instrukcje obsługi.

Godzwon podkreślała, że nawet gdyby Sąd Najwyższy za jakiś czas orzekł, że wybory były nieważne, na razie politycy nie mają o co się martwić. - Te osoby są pełnoprawnymi posłami do momentu, w którym na mocy uchwały Sądu Najwyższego o ważności wyborów, tych mandatów nie stracą - stwierdziła. - Ich decyzje są legalne i wiążące, nie będzie potrzeby wzruszania kilka miesięcy wstecz wszystkiego, co Sejm czy Senat uchwalił - dodała.