Widziałem wówczas, że jest naprawdę źle. Była możliwość, by Kosiniak-Kamysz nie znalazł się w parlamencie. Nie chodziło o mój głos, dałem tylko sygnał przyjaciołom: jeśli nie macie na kogo głosować, zwróćcie uwagę, że bez tej grupy w Sejmie może być niedobrze - mówił w rozmowie z Interią Lech Wałęsa, tłumacząc, dlaczego wzywał podczas konwencji wyborczej PO do poparcia PSL. Wyjaśnił jednak portalowi, że sparzył się na wsparciu lidera PSL. Podałem Kosiniakowi-Kamyszowi rękę, a on mnie ugryzł. Stracił więc moje zaufanie. To mądry człowiek, ale bez żadnego doświadczenia. Dlatego jest bardzo niebezpieczny. Na pewno na prezydenta się obecnie nie nadaje - dodaje. Jego bowiem zdaniem, lepszą kandydatką jest Małgorzata Kidawa-Błońska, choć brakuje jej takich cech jak chociażby brawura.
Wałęsa dodał, że pokonanie w tych wyborach PiS będzie bardzo trudne. Wszyscy uczestniczący w tej dyskusji zawiedli: politycy, Lech Wałęsa, Kościół katolicki. Naród doszedł do wniosku, że trzeba popierać tych, co dają. A czy mają rację? To już nieważne, trzeba brać. Były prezydent uważa jednak że rządy Zjednoczonej Prawicy skończą się jak komunizm. Na początku nie było mowy o tym, żeby go zniszczyć. A później padł - powoli, powoli i bez żadnego strzału. Stwierdził bowiem, że do upadku już blisko, bo narobili tyle przestępstw i głupot, że prędzej czy później ktoś pęknie.
Wałęsa skomentował też mianowanie Antoniego Macierewicza na marszałka-seniora nowego Sejmu. Trzeba nienawidzić Polaków, żeby zgłaszać takie propozycje. Andrzej Duda musi bardzo nienawidzić narodu i najwyraźniej chce go bardzo ośmieszyć w oczach świata. Prezydent najpewniej robi na złość całemu narodowi - ostro podsumował.