Dworczyk pytany w radiu TOK FM ile osób zadeklarowało chęć powrotu do kraju w ramach operacja pod nazwą "LOT do domu" odpowiedział, że blisko 20 tys.

Reklama

Jak dodał w niedzielę Rada Ministrów przyjęła program na podstawie którego realizowana jest ta akcja. W tej chwili zostało zaakceptowanych chyba 111 takich powrotnych lotów, które LOT będzie sukcesywnie uruchamiał przywożąc Polaków do domu - oświadczył.

Dopytywany czy w sytuacjach krytycznych Polacy chcący wrócić do kraju będą mogli liczyć na szybkie pożyczki w konsulatach, Dworczyk odpowiedział, że jest taka formuła.

Natomiast tu też są pewne restrykcje. Konsulaty dostały od razu, gdy zapadła decyzja o zamknięciu granicy (...), polecenie od ministra spraw zagranicznych żeby w sposób szczególny i bardziej elastyczny niż do tej pory traktować takie sytuacje, kiedy ktoś się zgłasza i mówi na przykład: "jestem pod koniec urlopu, nie mam już środków, a skasowano mi lot powrotny do Polski i pomóżcie mi wrócić do domu" - mówił Dworczyk.

W związku z tym jedną z form pomocy może być, podkreślam - może być, bo to nie jest żaden obowiązek, tu też trzeba uniknąć różnego rodzaju nadużyć, ale jedną z form pomocy może być taka pożyczka udzielana przez konsulat - dodał szef KPRM.

Szef KPRM pytany o osoby przebywające w kwarantannie poinformował, że równie ważna jak kontrola czy osoby te wywiązują się z kwarantanny jest też "pomoc czy zapewnienie opieki na takimi osobami". Niektóre z nich mogą nie mieć samemu możliwości zabezpieczyć sobie kwestii związanych z zakupem jedzenia czy leków - wskazał. Jak mówił obowiązek ten spoczywa na samorządach.

Dworczyk zapewnił, że w poniedziałek zostanie uruchomiona infolinia dla osób w kwarantannie, która "będzie przekierowywała, jeśli problem będzie dotyczył nie natury ogólnej tylko poszczególnej gminy, to będzie przekierowywana do poszczególnej gminy".

Reklama

Dworczyk był też pytany o to jaki musiał by być wzrost zachorowań, aby zostały podjęte decyzje o zamykaniu konkretnych miast. Taka kwarantanna obszarowa - mam nadzieję, że do niej nie dojdzie - jest wynikiem decyzji GIS czy ministra zdrowia. Wtedy musi rzeczywiście powstać większe ognisko osób chorych - odparł. Zaznaczył, że nie potrafi odpowiedzieć jak duże musiało by to być ognisko.

Jeżeli by nastąpił gwałtowny wzrost i powstały ogniska choroby, to wtedy oczywiście może do tego dojść, pozwalają na to obecne przepisy - dodał.

Dworczyk pytany o ewentualne wprowadzenie stanu nadzwyczajnego odparł, że obecnie nie jest to konieczne. Bowiem - jak tłumaczył - rząd uznał, że specustawa ws. koronawirusa na tę chwilę jest najwłaściwszym aktem prawnym, który daje odpowiednie narzędzia do działania.

Nie wykluczamy oczywiście i nikt tego nie może wykluczyć, że za tydzień, dwa, trzy tygodnie albo za miesiąc będzie sytuacja taka, w której trzeba będzie wprowadzić jeden ze stanów nadzwyczajnych przewidzianych w polskich przepisach. Wtedy zgodnie z prawem wybory mogą odbyć się najwcześniej po 90 dniach od zakończenia tego stanu nadzwyczajnego - przypomniał minister.

Ministerstwo zdrowia poinformowało w poniedziałek rano o kolejnych przypadkach zakażenia koronawirusem. Łącznie potwierdzono go u 150 osób, trzy z nich zmarły.