Ekspresowa konferencja Arabskiego była odpowiedzią na wczorajsze słowa sekretarza klubu PiS,Joachima Brudzińskiego. W "Kropce nad i" w TVN24 mówił, że "z tego, co słyszał, to premier rządowym samolotem lata do Gdańska na weekendy". Dodał, że to skandal, bo Tusk obiecywał oszczędności i deklarował, że będzie korzystał z samolotów rejsowych.

Reklama

Tomasz Arabski odczytał tylko krótkie oświadczenie. Dziennikarze nie mogli zadać żadnego pytania. Dostali za to spis lotów. Wynika z niego, że Tusk tylko raz korzystał z rządowego Tu-154 między Warszawą a Gdańskiem. Pozostałe loty odbywały się na życzenie prezydenta Lecha Kaczyńskiego. "Premier Donald Tusk na trasie Warszawa-Gdańsk-Warszawa korzystał z samolotów rejsowych lub samochodu" - napisano w komunikacie Centrum Informacyjnego Rządu.

Natychmiast zareagowali politycy PiS. Stwierdzili, że nie ma problemu z podróżami prezydenta do Gdańska, bo przecież Lech Kaczyński nigdy nie obiecywał, że będzie korzystał z samolotów rejsowych.

Ale podobnie tłumaczy premiera rzecznik rządu Agnieszka Liszka. "Donald Tusk nie obiecywał nigdy, że w ogóle nie będzie korzystał z rządowego samolotu" - mówi dziennikowi.pl. "Premier mówił tylko tyle, że będzie się starał wybierać połączenia rejsowe, gdy będzie to możliwe" - dodaje.

Reklama

Liszka przyznała, że trzy razy Tusk wracał do Gdańska rządowym Tu-154 prosto z zagranicznych wizyt. Doniósł o tym kilka tygodni temu RMF. Minister w kancelarii premiera Sławomir Nowak przekonywał wtedy, że bezpośredni powrót z zagranicy do Gdańska jest tańszy niż lądowanie w Warszawie i kolejna podróż ze stolicy.

Radiowcy sprawdzili wtedy: godzina lotu Tu-154 - tyle trwa lot ze stolicy na Wybrzeże - to wydatek rzędu 36 tysięcy złotych, a rządowy samolot musi jeszcze wrócić do Warszawy. Tymczasem bilet dla jednej osoby na samolot rejsowy z Warszawy do Gdańska kosztuje maksymalnie 400 złotych.

"Samolot w żadnym z trzech takich wypadków nie wracał do stolicy pusty" - odpowiada dziennikowi.pl rzecznik rządu. "Odwoził resztę delegacji i dziennikarzy" - dodaje Agnieszka Liszka.