Ewa Kopacz mówiła o czterech ustawach, które rząd chce wprowadzić pod koniec wiosny. Chodzi m.in. o koszyk świadczeń, za przeprowadzanie których państwo nie zapłaci, a także o przekształcanie zakładów zdrowotnych w spółki prawa handlowego.

Reklama

Szefowa resortu zdrowia apelowała do posłów z sejmowej komisji o wsparcie i współpracę. Obiecywała, że nie odejdzie od programu PO z kampanii wyborczej. I próbowała też z góry odpowiedzieć na oskarżenia o zbyt mało szczegółów. Przekonywała, że dwa lata temu jej poprzednik Zbigniew Religa nie podał bardziej szczegółowego planu działań.

Jednak Kopacz nie była tak pokojowo nastawiona tuż przed rozpoczęciem obrad komisji. Oburzyła się, gdy zapytano ją o komentarz do słów Religi, który stwierdził, że wszystkie jej ustawy przygotował jego resort. "Projekt o dodatkowych ubezpieczeniach nigdy nie zafunkcjonował, jeśli chodzi o PiS. Lista leków refundowanych, koszyk świadczeń gwarantowanych. Widzieliście go państwo - nie. Oni mówili o gwarantowanym, ja mówię o niegwarantowanym" - podkreśliła Kopacz.

Minister zdrowia zapewniła też, że to nie Michał Boni będzie czuwał nad reformą służby zdrowia. "Gwarantuję, że nie" - ucięła.

A tymczasem PiS zapowiada złożenie kontrpakietu ustaw przygotowanych przez Zbigniewa Religę. Pierwszy z projektów trafił już do Sejmu - chodzi o podnoszenie o jeden procent składki zdrowotnej, aż do uzyskania stawki 13 procent.

Reklama