Skąd ta nagła zmiana stanowiska? Przecież jeszcze kilka dni temu szefowa prezydenckiej kancelarii Anna Fotyga zapewniała, że raport nie powstanie. Minister Michał Kamiński był ostrożniejszy. Tłumaczył jedynie, że nie ma w Polsce takiego zwyczaju i pytał Wojciecha Olejniczaka, dlaczego nie domagał się takiego raportu, gdy prezydentem był Aleksander Kwaśniewski. Ale najmocniej naciskał poseł PO Janusz Palikot podpierający się za każdym razem plotkami o poważnych chorobach, jakie mają rzekomo prześladować Lecha Kaczyńskiego.

Reklama

Zdaniem polityków PiS prezydenta na upublicznienie raportu namówił Kamiński. "Fotyga postrzegała tę sprawę jako kolejną wojnę z prezydentem, a Michał zobaczył w tym szansę na poprawę jego notowań" - mówi jeden z naszych rozmówców. Inny polityk PiS znający stosunki panujące w kancelarii tłumaczy: "Kamiński miał swój pomysł na rozegranie tej sprawy. Chciał pokazać, że opozycja dręczy prezydenta, a w odpowiednim czasie dać Lechowi szansę na wyjaśnienie, że nie ma nic przeciwko ujawnieniu raportu o swoim zdrowiu".

Plan się powiódł połowicznie. Politycy opozycji podgrzewali temat, a do plotek o alkoholizmie Lecha Kaczyńskiego doszły opowieści o rzekomej chorobie Alzheimera. W środę zapytany o to prezydent powiedział: "Jeżeli chodzi o raport o stanie zdrowia, jeśli ktoś chce to koniecznie wiedzieć, to ja nie widzę tutaj nic przeciwko".

Problem w tym, że nikt nie odebrał tej wypowiedzi jako końca dyskusji o raporcie. "To dlatego Michał Kamiński wypowiedział się jeszcze w piątek" - tak słowa ministra w Radiu Zet tłumaczy jeden ze współpracowników prezydenta. Dziś już nie ma wątpliwości: raport zostanie niedługo opublikowany.

Reklama

Nie wiadomo jednak, co oznacza „niedługo” i jak będzie wyglądał. W Kancelarii Prezydenta trwa dyskusja o formie, w jakiej społeczeństwo dowie się, czy coś dolega głowie państwa. "Na pewno nie przesadzimy z ekstrawertyzmem, ale nie chcemy też rozpętać debaty, czy aby czegoś nie ukrywamy" - usłyszeliśmy w kancelarii.

Palikot czuje satysfakcję z decyzji prezydenta. "Warto było znosić te wszystkie upokorzenia" - powiedział DZIENNIKOWI. I dodał: "Czapki z głów przed prezydentem i jego ludźmi. Teraz czekam już tylko na zaproszenie na herbatę do pałacu".