ABW założyła Blidzie podsłuchy jesienią 2006 r. Zdjęła kilka miesięcy później, niedługo przed tragiczną w skutkach akcją w domu byłej posłanki. Jak się dowiedział "Newsweek", stenogramy z nagrań katowicka prokuratura już przekazała sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy. Czy dowodzą, że była minister budownictwa rzeczywiście brała łapówki? Według informatorów "Newsweeka", nic takiego z rozmów Blidy nie wynika.

Reklama

Część wypowiedzi byłej posłanki SLD świadczy jednak o tym, że Barbara K., opisując same okoliczności niektórych zdarzeń, mówiła prawdę. Zapisy rozmów wskazują także, że Blida czuła się zaszczuta pojawiającymi się w gazetach publikacjami opartymi na przeciekach ze śledztwa. I podejrzewała, że to, co mówi, jest rejestrowane.

Informacja o podsłuchiwaniu rozmów telefonicznych Barbary Blidy nie zaskoczyła jej przyjaciółki mecenas Stanisławy Mizdry, obecnie pełnomocnik rodziny Blidów w jednym ze śledztw. "Mówiła mi, że czuje się podsłuchiwana. Tłumaczyłam, że nie ma podstaw do takich obaw. A ona powtarzała: <Uważaj, bo jestem na podsłuchu>" - opowiada "Newsweekowi" Mizdra.

Pełnomocniczka rodziny dodaje, że chciała się zapoznać ze stenogramami, ale Prokuratura Okręgowa w Katowicach odmówiła jej wglądu w materiały.