Sasina podkreślił, że bardzo uważnie zapoznał się z wnioskiem KO o jego odwołanie. Jak mówił jest to bardzo ciekawa lektura, która bardzo wiele mówi o logice, którą kierują się jego autorzy. To jest taka logika, która mówi, że działaniem z niskich pobudek - bo taki jest zarzut - jest przestrzeganie konstytucji i zorganizowanie wyborów, do których Polacy mają prawo, ale to prawo Polakom Platforma Obywatelska odbiera - oświadczył wicepremier.

Reklama

Jak dodał rozumie to, ponieważ ugrupowanie to nie jest w stanie wygrać żadnych wyborów ani przedstawić kandydata, który by Polaków porwał. Pewnie uważa, że Polacy nie dorośli do demokracji, bo nie chcą wybrać kandydata PO - powiedział Sasin.

Zdaniem wicepremiera to jest też taka logika, która mówi o narażaniu obywateli na niebezpieczeństwo podczas udziału w wyborach, ale już nie naraża ich podczas zbierania podpisów pod nową kandydaturą na prezydenta.

To jest taka logika, która mówi, że te wybory nie miały podstawy prawnej, podczas kiedy tę podstawę prawną daje konstytucja wyraźnie mówiąc w art. 128, kiedy wybory mają się odbyć. Zgodnie z tą konstytucją marszałek Sejmu te wybory rozpisała na 10 maja. To była ta podstawa, na której rząd działał i to zobligowało nas do tego, żeby te wybory przygotować, żeby dać Polakom możliwość, aby w tych wyborach mogli wybrać swojego prezydenta - podkreślił Sasin.

Wicepremier odpierał też zarzuty opozycji dotyczące tego że wybory się nie odbyły, gdyż nie zostały przez rząd należycie przygotowane; przytoczył wypowiedź szefa PO Borysa Budki, kiedy "demaskował kto tak naprawdę nie dopuścił".

Mówił: "dzięki determinacji i stanowczości marszałek Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, determinacji senatorów opozycji i ciężkiej pracy parlamentarzystów i stanowczej postawie samorządowców udało się doprowadzić do tego, że plan (szefa PiS Jarosława) Kaczyńskiego przeprowadzenia wyborów 10 maja legł w gruzach" - przytoczył Sasin.

"To są ci odpowiedzialni Wysoka Izbo za niedopuszczenie do wyborów i za straty, które z tego wynikają" - podkreślił Sasin. Dodał przy tym, że 20 dni wystarczyło, by Budka całkowicie zmienił zdanie i powiedzieć, że całkowitą odpowiedzialność za brak wyborów ponoszą rządzący.