Po informacji DGP o tym, że to temu koalicjantowi przypadnie w rządzie stanowisko ministra do spraw światopoglądowych, resort sprawiedliwości znów podkreśla, że nie potrzebujemy konwencji stambulskiej.

I to w czasie, gdy w Polsce wizytę składa delegacja Rady Europy, która przygląda się, jak wywiązujemy się z zapisów tego dokumentu. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że z prawnego punktu widzenia ta konwencja jest zbędna, bo standard ochrony ofiar w polskim prawie jest wyższy, niż ona przewiduje.

Reklama

Rada Europy przysłała wysłanników, by przyjrzeli się, jak Polska realizuje postanowienia dokumentu, który ratyfikowała w 2015 r. – Wizyta wynika z kalendarza i była planowana od dawna, taki monitoring prowadzony jest we wszystkich krajach, które podpisały konwencję – twierdzi rozmówca w Radzie Europy. Zapewnia, że wizyta nie ma związku z ostatnimi kontrowersjami wokół konwencji na rzecz przeciwdziałania przemocy wobec kobiet wywołanymi przez Solidarną Polskę. Jej lider, minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, pod koniec lipca oświadczył, że chce wypowiedzenia umowy.

Ministerstwo Sprawiedliwości jest na liście miejsc, które odwiedzają delegaci Rady Europy. W stanowisku przesłanym DGP resort oświadczył, że jest przygotowany na tę wizytę. Jak jednak podkreśla, umowa nie jest Polsce potrzebna. – Po wejściu w życie ustawy antyprzemocowej konwencja stambulska z prawnego punktu widzenia jest zbędna. Standard ochrony osób pokrzywdzonych przestępstwem w ustawie przyjętej przez Sejm jest wyższy niż w konwencji stambulskiej. Sejm 30 kwietnia uchwalił przygotowaną w Ministerstwie Sprawiedliwości ustawę antyprzemocową, dzięki której sprawcy przemocy domowej będą natychmiast izolowani od swych ofiar – podkreśla resort.

Zapytaliśmy o to także Radę Europy. – Idea, by to mąż, który jest sprawcą przemocy, mógł zostać usunięty z domu, narodziła się w Austrii 25 lat temu. Jest ona częścią konwencji Rady Europy – podkreśla nasz rozmówca. I dodaje, że Rada Europy nie wymaga od krajów, by przyznawały, czyja to zasługa, jednak wpływ konwencji jest tu wyraźny.

Reklama

Z kolei resort rodziny zapewnia, że się do tej wizyty solidnie przygotował. – Działania trwają od końca czerwca, zostały zintensyfikowane na przełomie sierpnia i września – podkreśla Anna Schmidt-Rodziewicz, wiceminister i pełnomocniczka ds. równego traktowania. – Podczas wizyty będzie możliwe udzielenie GREVIO dodatkowych informacji w stosunku do tych przedstawionych w sprawozdaniu Polski z wykonywania konwencji, złożonym w marcu 2020 r. Delegacja GREVIO spotka się z przedstawicielami ministerstw i instytucji podległych, właściwych w sprawach zwalczania przemocy i przemocy w rodzinie, jak również z organami administracji rządowej szczebla terytorialnego oraz organami działającymi na szczeblu samorządowym.

GREVIO – tak nazywa się ciało Rady Europy zajmujące się monitorowaniem konwencji – spotka się w Polsce także z lokalnymi specjalistycznymi ośrodkami wsparcia dla ofiar przemocy w rodzinie, lokalnym zespołem interdyscyplinarnym ds. zwalczania przemocy w rodzinie i innymi zainteresowanymi podmiotami, a także z rzecznikiem praw obywatelskich, który sporządził dla GREVIO alternatywny wobec rządowego raport z wdrażania Konwencji w Polsce. Ich obserwacje posłużą do przygotowania kompleksowego dokumentu, który zostanie opublikowany w 2021 r.

– Wizyta ma charakter ściśle roboczy, na jej zakończenie nie będą przyjmowane wnioski czy stanowisko (ani ze strony GREVIO, ani ze strony Polski) – podkreśla Schmidt-Rodziewicz.

Również wysłannicy GREVIO milczą na temat atmosfery spotkań z przedstawicielami polskich władz. – Konwencja jest omawiana artykuł po artykule. Naszą intencją jest wyjaśnienie nieporozumień. Chcemy przekonywać, że to typ przemocy, którego nie można przyrównać do zwykłej bójki w barze, pobicia na ulicy. Przemoc jest niezależna od poglądów politycznych, zdarza się zarówno w rodzinach głęboko religijnych, jak i związkach nieformalnych – słyszymy dyplomatyczną odpowiedź.

Czy to uspokoi polityczne emocje w Polsce? Przypomnijmy: jeszcze w połowie maja tego roku wiceminister w resorcie sprawiedliwości Marcin Romanowski, polityk Solidarnej Polski, pisał tak: „Chcemy wypowiedzieć ten genderowski bełkot ratyfikowany przez Platformę i PSL. Opinia zagranicy nas nie interesuje. Dla nas podstawą jest suwerenne państwo narodowe”. Potem potwierdził te zamiary Zbigniew Ziobro.

Pomysł wypowiedzenia konwencji nie spotkał się w rządzie z jednomyślnością. Premier Mateusz Morawiecki wysłał pytanie do Trybunału Konstytucyjnego, co miało rozwiać wątpliwości o zgodności konwencji z polską konstytucją, a przy okazji – zawiesić na chwilę temat, by ostudzić emocje. Obecne rozmowy koalicjantów również miały doprowadzić do tego, że tematy społeczne, które ostatnio wywołują medialną burzę, zejdą z agendy. Jak jednak informowaliśmy we wczorajszym wydaniu DGP, w ramach politycznego porozumienia stanowisko ministra bez teki w rządzie ma otrzymać inny polityk Solidarnej Polski. Miałby się zajmować „prawami obywatelskimi i tożsamością europejską”. To stanowisko miałby objąć Michał Woś, obecny minister środowiska.

W obozie sprawującym władzę są jednak osoby, które bronią konwencji stambulskiej i obawiają się, że kandydatura polityka Solidarnej Polski doprowadzi do dalszych napięć wokół dokumentu. Jak mówi nam polityk z rządu, przemoc wobec kobiet wciąż wymaga dalszych działań w duchu ostatnio wprowadzonej ustawy antyprzemocowej.

Również samo Ministerstwo Sprawiedliwości zwraca uwagę w przesłanym DGP stanowisku, że „przemoc domowa to poważny problem społeczny, który wymaga zdecydowanych działań”. Tylko w 2018 r., według statystyk policji, na które powołuje się MS, dotknął prawie 250 tys. osób.