W sobotę nie miałem żadnych objawów koronawirusa i nie byłem skierowany na kwarantannę; sugerowanie, że byłem źródłem zakażeń w wojskowym szpitalu klinicznym w Lublinie jest absolutnym nadużyciem - oświadczył Czarnek.
Wobec poważnego stanu mojej 88-letniej babci po udarze, widziałem ją krótko w szpitalu, zgodnie z procedurami, w pełnym reżimie sanitarnym. Nie miałem żadnego bezpośredniego kontaktu z innymi pacjentami. Sugerowanie w tej sytuacji, że jestem źródłem zakażeń jest absolutnym nadużyciem - podkreślił na Twitterze polityk, który ma zostać ministrem edukacji i nauki.
Przesłałem do prokuratury, w formie elektronicznej, zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa narażenia na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez Przemysława Czarnka - przekazał w czwartek wieczorem poseł KO, szef Nowoczesnej Adam Szłapka.
Czarnek odwiedził swoją babcię na oddziale rehabilitacji Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie. W placówce obowiązuje zakaz odwiedzin, jednak Czarnek miał uzyskać zgodę na wizytę od kierownika oddziału - donosi "Gazeta Wyborcza".
- Pacjentka, do której przyszedł, jest w ciężkim stanie, a w takich sytuacjach odstępujemy od zakazu odwiedzin. I nie ma tu różnicy, czy chodzi o posła, ministra, czy zwykłego Kowalskiego - tłumaczy w rozmowie z "GW" prof. Piotr Majcher. Zastrzega przy tym, że gdyby wiedział, że poseł Czarnek jest zakażony, nie wpuściłby go na oddział.
Cytowany przez "GW" pracownik mówi, że "koronawirusa ma 90 proc. Zakażeni są też lekarze, pielęgniarki i personel niemedyczny. Dziś na oddziale nie ma prawie nikogo, bo cały personel jest na kwarantannie albo w izolacji. Chorymi zajmują się pielęgniarki delegowane z innych oddziałów".
Ognisko koronawirusa w placówce potwierdzają władze szpitala, które zaznaczają jednocześnie, że "nie jest możliwe wskazanie źródła zakażenia". "Tezy, które sugerują, że źródłem zakażeń koronawirusem w szpitalu był Przemysław Czarnek, są nieprawdziwe" - podaje szpital w komunikacie cytowanym przez Polsat News.