"Nadzór budowlany i służby architekta miasta uznały, że wcale nie malowałem, a jedynie konserwowałem ścianę" - mówi dziennikowi.pl zaskoczony Palikot.

Reklama

Poseł był pewny, że za złamanie prawa budowlanego zostanie ukarany. Tym bardziej, że o malowaniu ściany powiedział wszystkim - nie tylko mediom, ale nawet samym inspektorom budowlanym. A to ci ostatni twierdzili, że by móc odnowić kamienicę, poseł musi za 28 tysięcy złotych przygotować projekt jej pomalowania. Mimo że nie zmieniał nawet jej koloru. Poseł się zbuntował i na znak protestu przeciwko absurdalnym przepisom ścianę pomalował bez pozwolenia. Czyli nielegalnie.

"Teraz urzędnicy, którzy widzieli jak maluję, zmienili zdanie. Przestraszyli się, że sprawa stała się głośna. Nagle okazało się, że malowanie było legalne" - oburza się Palikot.

Jest pewien, że gdyby ścianę malował zwykły Kowalski, to inspektorzy nie byliby już tak wyrozumiali. Dlatego Palikot obiecuje zmianę przepisów.

Reklama

"W ramach prac sejmowej komisji <Przyjazne państwo> do marszałka Sejmu trafił już projekt ustawy, który przewiduje likwidację pozwoleń na budowę. Zamiast tego obowiązkowe będzie jedynie zgłoszenie inspektorom budowlanym wykonania remontu czy właśnie malowania" - mówi Palikot.

Poseł ma nadzieję, że propozycjami nowych przepisów Sejm zajmie się już we wrześniu.