Minister zdrowia Adam Niedzielski wystąpił w czwartek w Sejmie w związku z wnioskiem klubu KP-PSL o przedstawienie informacji bieżącej "w sprawie stanu wyjątkowego w służbie zdrowia". Głos po wystąpieniu ministra zabrał m.in. Braun, który mówił o przyszłym "akcie oskarżenia" za działania rządu i resortu zdrowia podczas pandemii Covid-19; już po tym, gdy skończył się czas jego wypowiedzi i mikrofon został wyłączony, krzyknął w kierunku siedzącego w ławach rządowych Niedzielskiego: "Będziesz pan wisiał". Marszałek Sejmu Elżbieta Witek złożyła w czwartek zawiadomienie do prokuratury w związku ze słowami Brauna. We wniosku napisała, że wypowiedź posła Brauna może wypełniać znamiona czynu zabronionego, o którym mowa w Kodeksie karnym, tj. groźby karalnej.
Korwin-Mikke broni Brauna
PAP zwróciła się z prośbą o ocenę tej sytuacji do wszystkich posłów Konfederacji. Robert Winnicki oświadczył, że "to nie jest stanowisko Konfederacji i nie będę tego komentował". Krzysztof Tuduj odpowiedział: Bez komentarza. Taka sytuacja.
Poseł Janusz Korwin-Mikke ocenił, że Grzegorz Braun "przede wszystkim nie obraził (ministra zdrowia), natomiast co do pana Niedzielskiego, to on ewentualnie powinien złożyć wniosek do prokuratury". Jak dodał, pod względem formalnym nie można mówić o żadnej groźbie ze strony Brauna, a raczej o formie ostrzeżenia bądź symbolicznej "przepowiedni".
- Jeżeli ja powiem dziewczynie, która się wybiera do lasu, że jakby szła sama przez las, to cię zgwałcą, to to nie jest groźba, tylko to jest przepowiednia, która może być prawdziwa, albo nie. I to samo jest z panem Braunem. Pan Braun powiedział tylko, że - jak rozumiem - jeżeli pan Niedzielski będzie kontynuował swoją politykę, to ludzie będą chcieli go powiesić, bo rzeczywiście już są takie przypadki, że ludzie są rozwścieczeni. A na razie, póki co, to został pobity nasz człowiek, czyli kolega Dobromir Sośnierz (w sierpniu przed Sejmem, po reasumpcji głosowania - PAP). Pan Niedzielski nie został przez nikogo nawet palcem tknięty, póki co, ale wszystko jest możliwe - powiedział Korwin-Mikke. - To, czy pan Braun miał rację, czy nie miał racji, zobaczymy dopiero w przyszłości - zaznaczył.
Na uwagę, że zdaniem części polityków za słowa "będziesz pan wisiał" w grę może wchodzić zarzut groźby karalnej w rozumieniu Kodeksu karnego, Korwin-Mikke przypomniał, że jest zwolennikiem kary śmierci, "ale za przestępstwa umyślne", a w tym kontekście szef MZ "nie chciał".
- Pan Niedzielski ma na koncie 100 tys. trupów, on jest za nie odpowiedzialny, razem z panem (b. ministrem zdrowia Łukaszem) Szumowskim oczywiście. Ale on tego nie chciał, więc mu się kara śmierci za to nie należy - mówił. Odnosząc to do słów Brauna, polityk zwrócił uwagę, że "niektórzy ludzie byli zlinczowani, mimo że też nie chcieli czegoś zrobić".
Korwin-Mikke przyznał, że po takiej "przepowiedni" Brauna "na miejscu pana Niedzielskiego poczułbym się nieswojo". - Natomiast co z tym zrobi prokuratura, to jest inna para kaloszy. Prokuratura może uznać, że nie jest ważne, co powiedział pan Braun, tylko jak ludzie to zrozumieli. I wtedy pan Braun będzie bezradny - powiedział poseł.
Dopytywany, czy nie dostrzega w słowach Brauna żadnej formy zachęcania innych do "przepowiadanych" przez niego sytuacji, w których "ludzie się zdenerwują", Korwin-Mikke odparł: No nie. To jest tak zwane proroctwo samospełniające, która czasami zwiększa prawdopodobieństwo takiego zdarzenia. Bo zdarza się, że jak ktoś wygłosi jakiś zdanie tego typu, no to być może już nie 10 proc. będzie chciało powiesić pana Niedzielskiego, tylko 12 procent, co może być wartością krytyczną.
PAP zapytała także, czy dla dobra sprawy nie byłoby lepiej przyznać publicznie, że słowa te nie były przemyślane, a przez to mogły być opacznie zrozumiane. - Z tego co wiem, pan Braun wyraźnie twierdzi, że to była przepowiednia, a nie groźba. I formalnie on ma oczywiście rację - odparł poseł Konfederacji.
Gozdyra kończy rozmowę
Podobną postawę Janusz Korwin-Mikke prezentował podczas wieczornej rozmowy w Polsat News. Tu także poseł Konfederacji twierdził, że Braun nie groził, a jedynie "przepowiedział smutny los" ministra zdrowia. Wypowiedź Korwin-Mikkego przerwała oburzona prowadząca Agnieszka Gozdyra.
- Kolega Braun nikomu nie groził, kolega Braun ostrzegał. (...) Kolega Braun przewiduje, że jeśli pan Niedzielski zrobi jeszcze ze dwa lockdowny, to ludzie mogą nie wytrzymać i rzeczywiście go tam powiesić. Na to jest mała szansa - stwierdził Korwin-Mikke. - To jest oczywista przepowiednia. On nie powiedział, że "ja pana powieszę", on przepowiedział smutny los, że go ludzie powieszą - dodał.
Polityk Konfederacji zwrócił się także do drugiego gościa programu, Dariusza Klimczaka z PSL: Pan powiedział, że (Braun) użył błędnego zdania. Błędne będzie takie, jeżeli w ciągu pięciu lat wielce czcigodny pan minister nie będzie powieszony - zauważył Korwin-Mikke.
Po tych słowach ostro zareagowała prowadząca. - Ja nie będę pozwalała na język nienawiści w tym programie. Język nienawiści był dzisiaj w Sejmie, ale nie chcę, żeby zaproszony gość miał tu arenę, by szerzyć język nienawiści. To niestety jest powtórka - oburzyła się Gozdyra.
- Ja kończę tę rozmowę i powiem dlaczego. Nie ma cienia refleksji... - uzasadniła Gozdyra. - Ja za kogoś mam przepraszać?! - zaoponował Korwin-Mikke. - Nie ma przeprosin i zapowiedzi skutków ze strony klubu i partii dla pana Brauna - podsumowała dziennikarka i ucięła rozmowę.