Tusk był pytany w podkaście "Polityczna rozmowa noworoczna", zamieszczonym na Twitterze posłanki KO Kingi Gajewskiej, o sprawę rozliczenia PiS oraz o to, co zrobić, żeby obniżyć napięcie, agresję i niechęć w debacie publicznej.
Bardzo bym chciał i zrobię wszystko, żeby ta agresja nie przekraczała, a już przekroczyła, wszelkie jakby normy obowiązujące w debacie publicznej. I ok, sam też będę się gryzł w język wtedy, kiedy będzie mnie ponosił temperament. Ale uznałbym za rzecz absolutnie niedopuszczalną, gdybyśmy zaczęli udawać, że ta agresja pojawiła się sama z siebie, albo spadła nam z nieba - powiedział lider PO.
Jak zaznaczył, to jest nie tylko kwestia języka, ale także działań, takich jak inwigilacja Pegasusem. - I ja tutaj symetryzmu nie jestem w stanie zaakceptować. Wydaje mi się, że coraz więcej Polaków widzi, kto odpowiada za brutalizację życia politycznego i że to nie jest opozycja. Ale tak jak obiecałem, będę głównie starał się sam, gryźć w język wtedy, kiedy przyjdzie mi do głowy ochota na jakąś przesadę - zadeklarował Tusk.
Sądownictwo
Dodał, że on by unikał takiej emocji typu "jak zdobędziemy władzę, to rozliczymy, albo zdelegalizujemy PiS, bo to organizacja przestępcza". - Ja rozumiem emocje, czy nawet podzielam niektóre argumenty tych, którzy zgłaszają takie radykalne postulat. Ale ja bardzo bym chciał przede wszystkim - i mamy na to już pewne i projekty, i pomysły - chciałbym odbudować niezależny system sądownictwa i możliwie niezależną od polityki prokuraturę po to, żeby w sprawiedliwy sposób potraktować tych wszystkich, którzy złamali prawo, począwszy od łamania konstytucji - zapowiedział szef PO.
Więc moją intencją jest, i po to między innymi wróciłem do polskiej polityki, żeby ci wszyscy, którzy na to zasługują, odpowiedzieli przed niezależnym sądem w związku z działaniami niezależnej prokuratury. I jestem przekonany - po tym, po tych 6 latach nie mam żadnych wątpliwości - że polskie sądy i polska prokuratura będą miały pełne ręce roboty. Ale nie dlatego, żeby ktoś się na kimś mścił tylko dlatego, że łamanie praworządności stało się codziennością, jeśli chodzi o tę władzę. Dlatego nie mam żadnych wątpliwości, że konsekwencje tego muszą być takie absolutnie jednoznaczne - podkreślił Tusk.
Nagły kicz pojednania
Dodał, że nie chciałby udawać, że wierzy w taki jakiś nagły kicz pojednania, że jest teraz nowy 2022 rok i teraz się wszyscy rzucą sobie w ramiona, albo będą dla siebie niezwykle łagodni i sympatyczni. - Mówiłem o tym jak ważne jest dla mnie taka chrześcijańska inspiracja w polityce w życiu publicznym, ale powiem szczerze: mam dosyć nadstawiania drugiego policzka - oświadczył.
Ocenił, że bardzo wielu polityków PiS, niektóre służby, niektórzy funkcjonariusze nadużywali władzy i właściwie korzystali z tego, że po stronie opozycji ludzie są - to wynika z innego typu może kultury politycznej, może samej istoty i poglądów - ale są łagodniejsi i właśnie gotowi, jeśli nie nadstawiać drugi policzek, to w każdym razie nie reagować ostro na agresję ze strony władzy.
Ja uważam, że warto być etycznym, warto być sprawiedliwym, warto być spokojnym i odpowiedzialnym. Ale trzeba mocno reagować i trzeba mieć też mięśnie, i gotowość do zareagowania, do oddania wtedy, kiedy ciebie tłuką takim politycznym bejsbolem po głowie. Ja na pewno nie będę nadstawiał tutaj drugiego policzka - zadeklarował Tusk.
Wybory
Pytany, czy spodziewa się, że PiS sfałszuje następne wybory odparł, że odpowiedzią PO "jest to, co przygotowuje także z innymi środowiskami" - czyli obywatelska kontrola wyborów. Ocenił, że jest to "absolutnie niezbędne".
Mam taką nadzieję, że jeśli do wiosny będziemy mieli już wyznaczonych z imienia nazwiska gotowych i przeszkolonych tych kilkadziesiąt tysięcy, no liczę, że do 50 tys. ludzi będziemy potrzebowali, ale taką armię zdyscyplinowaną do obywatelskiej kontroli wyborów, plus program komputerowy, sprzęt, aplikacje, które umożliwią rejestrowanie tych wyborów - to jak władza zobaczy, że my jesteśmy naprawdę gotowi, to być może to najbardziej ją zniechęci do prób fałszowania wyborów - powiedział Tusk.
Jak dodał, "po tym, co się działo w ostatnich latach", obawia się, że "mentalnie są niestety do tego gotowi, szczególnie ci, którzy mają dużo za kołnierzem i będą się obawiali najbardziej tej odpowiedzialności politycznej, a może także karnej, jeśli przegrają wybory". - Dlatego ta kontrola jest tak potrzebna i na pewno do niej się przygotujemy perfekcyjnie. To mogę państwu zagwarantować - oświadczył Tusk.
Plan B
W podkaście padło też pytanie o "plan B" na wypadek przegranych przez opozycję wyborów. - Tak jak nie ma planety B na wypadek, kiedy przegramy sprawy klimatu, tak samo nie ma planu B po przegranych wyborach. Wybory trzeba wygrać. W związku z tym ja lubię mieć jakieś zapasowe plany, ale nie w tej kwestii. To znaczy trzeba wygrać wybory i trzeba tak współpracować po stronie opozycji, żeby to zwycięstwo nie okazało się zwycięstwem pyrrusowym - podkreślił szef PO.
Zaznaczył, że obecnie mniej się obawia o wynik wyborów, a bardziej o zdolność do utworzenia sprawnego, silnego rządu, jeśli opozycja wcześniej nie dojdzie do porozumienia i "też takiej emocjonalnej więzi". - Dlatego będę nadal namawiał moich koleżanki i kolegów z innych partii opozycyjnych, żeby jak najszybciej przestawili sposób myślenia nie na to, kto będzie miał więcej, tylko jak wygrać razem wybory, jak z tego zwycięstwa zrobić naprawdę dobrą rzecz, czyli sprawny rząd, który mimo trudnych warunków będzie dobrze rządził. I temu poświęcę ten wszystkie godziny w tych najbliższych miesiącach - podkreślił lider PO.