Przewodniczący Zarządu Głównego PiS, który był gościem "Sygnałów Dnia", stwierdził, że Lech Wałęsa powinien był wypowiedzieć się na temat problemów, jakie mają polskie stocznie. I to na tym - jego zdaniem - powinni się skupić politycy, a nie na krytyce prezydenta Lecha Kaczyńskiego za to, że na uroczystości jubileuszowe Wałęsy nie przybył.

Reklama

Brudziński uważa, że związkowcy nie powinni byli zgodzić się na specustawę stoczniową, którą zaproponował im rząd. "Uważam, że przyjęcie tej jałmużny może skutkować taką samą sytuacją, jak w górnictwie. Jak na przykład w Wałbrzychu, gdzie górnicy wzięli tę jałmużnę i teraz drążą biedaszyby. Za parę lat ci sami związkowcy, którzy zgodzili się na te jałmużny, mogą pojawić się u klamki rządu, w urzędach pracy z prośbą o zasiłek, obym był złym prorokiem" - stwierdził.

Zdaniem polityka PiS, stocznie w Gdyni i Szczecinie mogła uratować poprawka do specustawy, zaproponowana przez jego ugrupowanie i popierana przez Lewicę. Zakładała ona, że potencjalny nabywca majątku stoczniowego będzie kontynuował działalność stoczniową.

Brudziński skrytykował rząd za to, że nie wprowadził tej poprawki i że nie wykorzystał w negocjacjach z Brukselą argumentów, które daje obecny kryzys finansowy. Jego zdaniem, gabinet Donalda Tuska zamiast bronić polskich interesów, realizuje politykę unijnych polityków.