Już na samym początku Lech Kaczyński złożył deklarację, która musiała ucieszyć gości Pałacu Prezydenckiego. "Ustawy nie podpisze, to mogę wam obiecać" - powiedział. Po zakończeniu rozmów podsekretarz stanu Andrzej Duda poinformował, że prezydent może stworzyć "własną" ustawę medialną - "nie wyklucza, że pod jego auspicjami mogłaby powstać nowa ustawa".
>>>Kaczyński: Ustawy medialnej nie podpiszę
Według jednej z uczestniczek konsultacji, reżyser Agnieszki Holland na spotkaniu "był dość zgodny chór głosów". "Wszyscy byli szalenie krytyczni wobec ustawy uchwalonej przez parlament" - powiedziała. I dodała - "ustawa jest niesprawna, niedobra i szkodliwa, grozi de facto likwidacji mediów publicznych".
>>>Bój o media. Prezydent robi rozpoznanie
Jak zaznaczyła, "padło kilka konkretnych decyzji, co zrobić, aby szybko zmienić dotychczasową sytuację w zarządzaniu mediami publicznymi i zapoczątkować nową prezydencką inicjatywę ustawodawczą i doprowadzić do powstania prawa, wokół którego będzie istniał konsensus".
"Wszyscy chcą się pozbyć ustawy, tylko nie wiadomo jak to zrobić" - stwierdził reżyser Krzysztof Krauze. W jego opinii, najlepszym scenariuszem byłoby gdyby prezydent zawetował obecną ustawę, weto poparłby w Sejmie klub Lewicy, a "w następnym kroku prezydent odrzucił by sprawozdanie KRRiT", co zakończyłoby jej kadencję.
Politycy o decyzji prezydenta
Ostateczny termin decyzji prezydenta w sprawie ustawy medialnej upływa 17 lipca. Jeżeli Lech Kaczyński ustawy nie podpisze, może ją zawetować bądź skierować do Trybunału Konstytucyjnego, by ten zbadał jej zgodność z ustawą zasadniczą.
Zdaniem wiceszefa klubu PO Grzegorz Dolniaka, prezydent przed podjęciem decyzji będzie czekał na określenie się klubu Lewicy w sprawie ustawy i będzie namawiał przewodniczącego SLD Grzegorza Napieralskiego, by poparł ewentualne weto.
Napieralski strzeli sobie w stopę, jeżeli je poprze - powiedział Dolniak pytany, czy PO będzie namawiać klub Lewicy do odrzucenia prezydenckiego weta.
Według Dolniaka, odkładanie wejścia w życie ustawy medialnej jest chybionym działaniem, dlatego, że efektywność dotychczasowego sposobu finansowania mediów publicznych w postaci abonamentu, jest bardzo niska.
Szef klubu PSL Stanisław Żelichowski powiedział, że prezydent, nie podpisując ustawy "utrwala fatalny stan mediów publicznych". "Zarząd telewizji publicznej w Warszawie się utrzyma, natomiast padnie radio publiczne w pierwszej kolejności i padną ośrodki regionalne, to jest droga do nikąd" - uważa.
Decyzją prezydenta nie są zdziwieni politycy PiS. "Trudno było oczekiwać od prezydenta, profesora prawa, że podpisze się pod ustawą, która została skrytykowana przez różne środowiska, w tym twórcze i dziennikarskie, a także przez OBWE" - powiedział Joachim Brudziński (PiS). W ocenie rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka ustawa medialna jest zła i jej przyjęcie spowodowałoby "faktyczną likwidację mediów publicznych" i "głębsze upolitycznienie" tych mediów.
Wicemarszałek Sejmu Jerzy Szmajdziński uważa natomiast, że Lech Kaczyński "powinien już wiedzieć", czy ustawę medialną zawetuje czy też skieruje do TK. "Po to zrobił to spotkanie(w poniedziałek prezydent konsultował się w sprawie ustawy z twórcami- PAP), żeby wiedzieć. I to spotkanie miało przesądzić, który z tych dwóch wariantów wybiera. No cóż, trzeba poczekać" - powiedział polityk SLD.
Sojusz podtrzymuje swoje dotychczasowe stanowisko, iż ustawa "powinna być podpisana i tym samym dokonana do końca roku zmiana w zasadach finansowania mediów - powiedział Szmajdzinski.