"Jak doniósł >Wprost<, Agnieszka Liszka, była rzeczniczka rządu Donalda Tuska, zastąpiła Lenę Kolarską-Bobińską w zarządzie Instytutu Sprawa Publicznych. Po tym, jak pani profesor została eurodeputowaną z ramienia PO, na stanowisku tym był wakat" - napisał Marek Migalski na swoim blogu.

Reklama

>>> Migalski: Pornosy i wypieki Palikota

"Ciekaw jednak tylko jestem jak będzie wyglądał ranking europosłów obecnej kadencji dokonany zapewne przez ISP przed następnymi wyborami. (...) Jeśli choć przez chwilę założyliście, że tymi pierwszymi będą politycy PO, a tymi drugimi eurodeputowani PiS to znaczy, ze niebezpiecznie zbliżacie się do granicy oszołomstwa i wyznawania spiskowej teorii dziejów" - ironizuje eurodeputowany PiS.

I jeszcze przez chwilę zajmuje się Leną Kolarską-Bobińską. "A swoją drogą fajnie jest być naukowcem związanym z PO - nawet jak się negocjowało na temat wejścia do rządu Platformy jako minister polityki pracy i polityki społecznej, to wciąż >robi< za niezależnego naukowca i fachurę. Nawet bycie eurodeputowaną tej partii, nawet zapisanie się do niej, nie czyni krzywdy powszechnej opinii bycia niezależnym i czystym. Ale jak się jest naukowcem związanym z PiS, choć nie jest się wcale członkiem tego ugrupowania - oooo, biada takiemu śmieciowi, sługusowi, zaprzańcowi, sprzedajczykowi, zdrajcy i gnojowi. Boże, jak ja się sobą brzydzę!" - napisał Marek Migalski.