Jarosław Kaczyński uważa, że nieprzypadkowo USA ogłosiły wycofanie się z budowy tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach akurat 17 września - w 70. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. Szef Prawa i Sprawiedliwości nie ma wątpliwości, że to poważna porażka polskiej polityki.

Reklama

>>> Pyskówka o tarczę na radiowej antenie

Słowa Kaczyńskiego były ostre. Prezes PiS zarzucił Donaldowi Tuskowi niekompetencję, a jego rząd określił jako "kilku chłopców od piłki nożnej". Zarzucał, że premier mógł bardziej utrudnić Amerykanom decyzję o rezygnacji z tarczy antyrakietowej, na przykład poprzez ratyfikację umowy z USA.

"Nikt uczciwy nie może powiedzieć, jakie byłyby decyzje rządu USA, gdyby polityka Donalda Tuska była prowadzona inaczej" - mówił Kaczyński. I zaraz zarzucił premierowi nieomal sabotaż. "Można też z całą pewnością powiedzieć, że Donald Tusk zrobił wszystko, co można było zrobić, aby to nie wyszło" - ocenił szef PiS.

>>> Świat przyklasnął Obamie. PiS mówi o porażce

Szef PiS dostrzegł radosną reakcję Rosji. "Jak się tam tak bardzo cieszą z decyzji dotyczącej Polski, to w Warszawie powinniśmy się smucić" - mówił Jarosław Kaczyński.

>>> Kwaśniewski: Projekt tarczy był przestarzały

Po tych atakach na Donalda Tuska i rząd lider Prawa i Sprawiedliwości w końcu przyznał, że zasadniczą przesłanką decyzji Amerykanów były sprawy związane z bezpieczeństwem na Bliskim i Dalekim Wschodzie. "Amerykanie oczekują współpracy z Rosją. Zobaczymy, czy ją dostaną" - mówił Jarosław Kaczyński.