Barack Obama odroczył o jeden dzień oficjalną wizytę w Japonii, która miała rozpocząć się w czwartek 12 listopada. Prezydent chce bowiem wziąć udział w uroczystościach pogrzebowych ofiar tragedii w Fort Hood. W piątek żołnierze i cywilni pracownicy bazy czuwali przy świecach ku czci ofiar. Pamięć zastrzelonych uczczono minutą ciszy.

Reklama

Szef sztabu armii USA Gen. George Casey powiedział, że atak był "ciosem w brzuch dla całej armii". W sobotę ciała ofiar mają być przetransportowane w celu autopsji do bazy wojskowej w stanie Delaware. Sprawcą tragedii jest 39-letni major Nidal Malik Hasan, który został postrzelony i przebywa w szpitalu. Był wojskowym psychologiem.

Nidal, który jest gorliwym muzułmaninem, otworzył ogień do przypadkowych osób, które znajdowały się w tzw. Centrum Gotowości Bojowej, gdzie kieruje się żołnierzy na testy medyczne przed wysłaniem na front lub tuż po powrocie z wojny.

Rodzina sprawcy pochodziła z Jordanii. Jego kuzyn Nader Hasan powiedział telewizji Fox, że Nidal, który wkrótce miał być wysłany do Afganistanu, starał się wszelkimi sposobami uniknąć wysłania na front.