Reprezentacja Sri Lanki w krykiecie miała dziś zagrać w Lahore, pakistańskim mieście położonym przy granicy z Indiami, drugą część meczu towarzyskiego z reprezentacją gospodarzy. Gdy autobus zbliżał się już do stadionu Kaddafiego, na którym zaplanowano rozegranie meczu, został znienacka ostrzelany z broni maszynowej. Pierwsze strzały padły w kierunku opon. Po ich przebiciu rzęsisty ogień spadł na okna autobusu.
Według doniesień władz autokar wiozący drużynę krykiecistów Sri Lanki został zaatakowany przez 12 ludzi uzbrojonych w kałasznikowy, granaty i ręczne wyrzutnie rakietowe. W strzelaninie zostało zabitych sześciu pakistańskich policjantów z eskorty autokaru. Kolejnych 10 zostało rannych.
>>>Zobacz, jak wyglądał zamach
Ucierpieli także sportowcy. „Nasi krykieciści zostali poranieni, ale mają się dobrze. Zawodnicy są w szoku. Nigdy wcześniej nie przeszli przez coś takiego” - komentował Sanath Jayasuria, gwiazda lankijskiego krykieta.
Według Salmana Taseera, gubernatora prowincji Pendżab, za zamachem stoją ci sami ludzie co za listopadowym atakiem na Bombaj, czyli radykalna organizacja islamska Laszkar-i-Toiba. Członek pakistańskiego rządu zarzucił organizację zamachu Indiom. „Dowody, jakie posiadamy, pokazują, że ci terroryści weszli na terytorium Pakistanu z Indii” - mówił Sardar Nabil Ahmed Gabol, minister żeglugi. „To element spisku, który ma na celu zniesławienie Pakistanu” - dodał.
Z powodu zagrożenia atakami terrorystycznymi z udziału w meczach towarzyskich w Pakistanie zrezygnowały wcześniej Australia i Indie. W lutym Międzynarodowa Rada Krykieta zadecydowała o cofnięciu przyznanego gospodarzom prawa do organizacji tegorocznych mistrzostw świata, uzasadniając decyzję „względami bezpieczeństwa”.