To zdjęcie stało się jednym z symboli XX wieku. Samotny mężczyzna staje sam przeciw kawalkadzie czołgów jadących na plac Tiananmen. Działo się to na wprost hotelu, w którym mieszkali zagraniczni dziennikarze. Widać, jak czołgi na króko przystają. Chwilę później na placu rozpętało się piekło.
To była egzekucja! Komunistyczny reżim zabijał własnych obywateli. Mogło zginąć nawet siedem tysięcy ludzi. Kilkaset zostało później skazanych na karę śmierci.
Teraz chiński rząd mówi, że to był tylko incydent! Twierdzi, że zginęło trzysta osób.
Po tej masakrze Chiny zmieniły się. Rządzą komuniści, ale ludzie mogą zakładać własne firmy. Inwestują tam zachodnie koncerny, a Państwo Środka staje coraz bogatsze. Jedno wciąż pozostaje takie samo: prawa człowieka są cały czas gwałcone!
Dziś, w rocznicę maskary, chińskie media udają, że nic się nie stało. Tylko policja dyskretnie patroluje plac Plac Niebiańskiego Spokoju, czyli Tiananmen.
Prawdy nie poznaliśmy do dziś! Siedemnaście lat temu na placu Tiananmen żołnierze strzelali do ludzi z karabinów maszynowych, rozjeżdżali ich czołgami, a rannych dobijali bagnetami. Mogło zginąć nawet siedem tysięcy osób. Ilość ofiar nie jest znana do dziś. Chińscy studenci chcieli wprowadzenia demokracji.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama