Policja wątpi, żeby ktoś z zaginionych ocalał. Ogromne są straty materialne. Tysiące zabitych zwierząt domowych, zniszczone tysiące hektarów upraw, drogi i mosty. Lawa i odłamki zablokowały nawet trzy płynące w sąsiedztwie wulkanu rzeki.

W trzech prowincjach Ekwadoru władze zarządziły mobilizację i stan wyjątkowy. Już kilka tygodni temu ewakuowano ponad 5 tysięcy osób z okolic wulkanu. Mimo śmiertelnego zagrożenia, sporo ludzi nie chciało opuścić swoich domów.

Tymczasem wybuch wulkanu zrujnował kilkanaście wsi i osiedli. Wulkan wyrzucał popioły nawet na odległość 230 kilometrów od krateru. Nadal pluje popiołami i gazem, ale na szczęście już o wiele mniej.

Wulkan leży 135 kilometrów na południe od stolicy kraju Quito i ma ponad 5 tysięcy metrów wysokości.