To był sprytny plan. Gdy więźniowie z bloku narkotykowego wyszli rano z cel na śniadanie, zamiast pójść do kantyny, zebrali się najpierw przed więziennym kościołem. Więzień Bambang Irawan poskarżył się strażnikowi, że został pobity w celi. Ten musiał to zgłosić swojemu dowódcy.
Z chwilowej nieobecności strażnika skorzystali więźniowie, wypełniając plastikowe butelki sosem z chili. Gdy strażnik wrócił, chlusnęli mu w oczy ostrym, piekącym sosem. To samo zrobili drugiemu. Oślepieni strażnicy nie mogli przeszkodzić więźniom, którzy uciekli przez dwie bramy.
Policjanci złapali już ośmiu uciekinierów i sprowadzili ich do więzienia. Jednego z nich postrzelili w nogę. Ale dziesięciu wciąż wymyka się indonezyjskiej policji. Dyrekcja więzienia bada teraz, jak mogło dojść do ucieczki i przede wszystkim - skąd więźniowie wzięli sos chili.