To miała być ogromna kampania. W ramach promocji książki, w której O.J. Simpson przewrotnie opowiada, jak on by zabił swoją żonę, autor miał udzielać wywiadów i spotykać się z czytelnikami. Ale Rupert Murdoch, człowiek, który trzyma połowę mediów w USA, odmówił wydania "Gdybym ja to zrobił" i wycofał się z rozmów z Simpsonem w telewizji.

Najpierw sprzeciwiły się rodziny ofiar - Nicole Simpson i Rona Goldmana. Potem zbuntowali się prezenterzy, którzy mieli przeprowadzić wywiady z autorem "Gdybym ja to zrobił". A na koniec na Murdocha i Simpsona rzucili się Amerykanie. Bo według nich, ta książka to żerowanie na wielkiej tragedii. I oni czegoś takiego nie kupią.

Najpewniej, nawet gdyby nie było wątpliwości, że to nie O.J. Simpson zadźgał swoją żonę i jej przyjaciela, to pomysł sprzedania takiej książki nie przeszedłby w USA. Bo tragedia, która wydarzyła się 12 lat temu, wstrząsnęła całym krajem. A najbardziej sam proces, w którym przedstawiono wiele dowodów na to, że to futbolista jest mordercą. Ale Simpson miał dobrych i drogich adwokatów, którzy go wybronili.