Ale na przeszkodzie do spełnienia marzenia o locie na Marsa stoi brak pieniędzy. Kosmiczna podróż to przecież sprawa dość kosztowna, a pierwsza kobieta w kosmosie nie jest dziś osobą majętną. Tak więc Tiereszkowej pozostaje realizować "mniej ważne" marzenia. Jakie? Służbę Rosji.
"Będę służyć krajowi do końca" - zapewniła pierwsza na świecie kosmonautka prezydenta Rosji Władimira Putina. A ten zaprosił Tiereszkową na spotkanie z okazji 70. urodzin kosmonautki. Niestety, nie obiecał jej lotu na Marsa. Putin powiedział jedynie kosmonautce, że jej lot w kosmos był powodem do dumy dla ludzi radzieckich i takim pozostanie dla Rosjan.
I nic dziwnego, że Rosjanie do dziś pamiętają rok 1963, gdy Tiereszkowa poleciała Wostokiem-6 na orbitę okołoziemską. Spędziła tam 71 godzin. A gdy wróciła - z mało znanej tkaczki stała się sławną na cały świat kosmonautką.