Mandat dla kobiety wprawił mieszkańców chińskiej dzielnicy w istną furię. Blisko 300 Chińczyków otoczyło patrol straży miejskiej. Zaczęła się szamotanina.

Strażnicy, bezradni wobec nacierającego tłumu, wezwali na pomoc posiłki. To jeszcze bardziej rozsierdziło Azjatów. Z domów wylegli prawie wszyscy mieszkańcy "chinatown". Nacierali na policjantów, wykrzykując obelgi pod adresem mundurowych. A w rękach trzymali flagi Chińskiej Republiki Ludowej. W efekcie rannych zostało blisko 20 funkcjonariuszy i Chińczyków.

I choć wcześniej takich rozrób w chińskiej dzielnicy Mediolanu nie było, zbierało się na nie od dawna. "To nie jest przypadkowy epizod, bo od dłuższego czasu w dzielnicy zamieszkanej przez imigrantów z Chin panowało poważne napięcie na tle zakazów wydawanych przez służby miejskie w sprawie handlu i ruchu ulicznego" - komentuje chiński konsul generalny Zhang Limin.

Zupełnie inaczej zareagowali prawicowi radni Mediolanu. I postawili sprawę jasno: "Jeśli imigranci nie chcą przestrzegać prawa, powinni wrócić tam, skąd przybyli".

Według oficjalnych danych, we Włoszech mieszka prawie 120 tys. chińskich imigrantów. Nieoficjalnie jest ich więcej, bo część przebywa tu "na czarno".