Kluczyk trafił na aukcję do angielskiej firmy "Aldridge i Synowie" z Devizes w Wiltshire. Według sprzedawców, pójdzie za jakieś 70 tys. funtów. Cena wydaje się zaporowa jak za kawałek metalu. Ale to on, jak twierdzą historycy, spowodował zagładę statku.
Na "Titanicu" kluczykiem do szafki z lornetką opiekował się drugi oficer, David Blair. Ale tuż przed wypłynięciem zwolniono go ze statku. Armator stwierdził, że Blair ma za małe doświadczenie, by być oficerem na tak dużej jednostce. A facet był tak wściekły, że zapomniał na śmierć o kluczyku, który spokojnie leżał w kieszeni jego munduru.
Marynarze na bocianim gnieździe wypatrywali niebezpieczeństw gołymi oczami i do głowy im nie przyszło, by komuś o lornetce powiedzieć. A potem góry nie zauważyli. I do tragedii był już jeden krok.
Potem na przesłuchaniu komisji senackiej jeden z marynarzy przyznał się, że gdyby na bocianim gnieździe były lornetki, to zauważyliby górę lodową na tyle daleko, że dałoby się ją wyminąć.