Władze narodowego przewoźnika kolejowego SNCB wprowadziły dodatkową opłatę do każdego biletu kupowanego w okienku. Nie obowiązuje ona natomiast przy sprzedaży w internecie. A to oznacza - rozumują związkowcy, którzy zorganizowali strajk - że klienci przestaną kupować bilety na dworcach, co z pewnością doprowadzi do reorganizacji pracy kas i zwolnień pracowników. Dlatego są przeciwni podwyżce.

Reklama

Okienka są zamknięte od godz. 6 rano nie tylko na dworcu Midi, ale także na mniejszej stacji Bruksela Centralna. Związki zawodowe zapowiadają, że sprzedaż będzie wstrzymana co najmniej do piątku. Na czwartkowe popołudnie zapowiedziano spotkanie dyrekcji ze związkowcami, ale na razie władze SNCB odmawiają wycofania się z pomysłu dopłaty.

SNCB uzasadnia dopłatę tym, że wymagania klientów stają się coraz bardziej skomplikowane i dodatkowe 7 euro od biletu pozwoli poprawić jakość świadczonych usług. Podkreślają też, że podwyżka nie dotyczy połączeń przygranicznych, np. z Liege do holenderskiego Maastricht, ale głównie pociągów dalekobieżnych takich jak superekspresy do Paryża, Kolonii czy Londynu, pospiesznych do Luksemburga i Szwajcarii itd.

SNCB zapewnia pasażerów, że w czasie strajku międzynarodowy bilet można kupić na peronie albo w wagonie u kierownika pociągu; nie precyzuje przy tym, czy u niego również obowiązuje dopłata 7 euro.