"Polscy śledczy mówią, że na krótko przed katastrofą samolotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego rosyjscy kontrolerzy ruchu lotniczego nie ostrzegli załogi o zboczeniu z kursu" - podkreśla Associated Press.
Agencja wybija podaną przez szefa MSWiA Jerzego Millera informację, że kontrolerzy potwierdzali załodze, iż samolot jest na ścieżce do lądowania, podczas gdy faktycznie maszyna była o 70 metrów za nisko i zbaczała z kursu o 80 metrów.
Niemiecka agencja dpa napisała, że "w polsko-rosyjskim sporze o odpowiedzialność za katastrofę samolotu prezydenta Lecha Kaczyńskiego Polska współwiną obciążyła rosyjskich kontrolerów". Agencja odnotowuje wypowiedź pułkownika Mirosława Grochowskiego z polskiej komisji o wielu błędach, popełnionych przez pracującą pod wielką presją załogę wieży kontrolnej na lotnisku w Smoleńsku. Agencja odnotowuje też, że uznał on, iż rosyjscy kontrolerzy nie zapewnili polskiej maszynie wystarczającego wsparcia podczas schodzenia do lądowania.
Dpa zwraca też uwagę, że szef PiS Jarosław Kaczyński obarczył Rosjan bezpośrednią odpowiedzialnością za katastrofę smoleńską, zaś odpowiedzialnością pośrednią obciążył polski rząd.
Polska mówi, że rosyjscy kontrolerzy przyczynili się do katastrofy smoleńskiej - napisał Reuters w obszernym materiale z Warszawy, relacjonującym wtorkową prezentację rekonstrukcji tragicznego lotu. Agencja podkreśla, że strona polska zarzuciła kontrolerom na wieży w Smoleńsku, iż przekazywali załodze polskiego samolotu błędne informacje o pogodzie i widoczności oraz że nie zamknęli lotniska mimo gęstej mgły.
"Warszawa mówi, że lotnisko (w Smoleńsku) było też źle wyposażone i chce, żeby Moskwa to przyznała" - dodaje Reuters.
Agencja odnotowuje stanowisko PiS, obciążające premiera Donalda Tuska moralną odpowiedzialnością za katastrofę. Reuters odnotowuje też, że "wielu ludzi w Polsce uważa, iż premier Donald Tusk, którego jesienią czekają wybory, jest zbyt miękki" w kontaktach z Moskwą w sprawie katastrofy.
Według francuskiej agencji AFP, "rosyjscy kontrolerzy wprowadzali w błąd załogę Kaczyńskiego" co do pozycji samolotu. Agencja cytuje słowa majora Roberta Benedicta.
AFP dodaje także wypowiedzi pułkownika Grochowskiego na temat presji psychologicznej wywieranej na kontrolerów. "Polska komisja podkreśliła także +brak reakcji (kontrolerów) oraz brak informacji o tym, że samolot nie znajdował się na odpowiednim kursie+". "Kontrolerzy powinni byli wcześniej nadać komendę odejścia" - relacjonuje AFP, dodając, że "polska komisja podkreślała, iż wieża nie przekazała załodze dokładnych informacji na temat złych warunków meteorologicznych".
Hiszpańska agencja EFE pisze, że w reakcji na wtorkowe "kontrowersyjne oświadczenie Jerzego Millera, który skrytykował zachowanie rosyjskich kontrolerów", przewodniczący komisji technicznej Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) Aleksiej Morozow zapowiedział publikację pełnych zapisów rozmów zarejestrowanych przez kontrolerów lotów.
"Miller uważa, że zamiast pozwalać samolotowi na zejście na wysokość 100 metrów, kontrolerzy powinni byli wyraźnie ostrzec pilota, że lądowanie jest niemożliwe" - relacjonuje EFE.
Szef polskiego MSWiA "zapewnił, że podczas rozmów kontrolerzy ani razu nie wspomnieli o trudnych warunkach pogodowych na ziemi, małej widoczności i możliwości lądowania na zapasowym lotnisku". Jednocześnie EFE przypomina, że z raportu MAK wynika, iż "bezpośrednim powodem wypadku było niepodjęcie przez załogę decyzji o odejściu na zapasowe lotnisko w trudnych warunkach meteorologicznych".
Agencja dodaje, że polskie komentarze o tym, iż "kontrolerzy powinni byli zabronić lądowania", zdziwiły rosyjskiego ministra transportu Igora Lewitina.
Austriacka APA także odnotowuje, że Polacy zarzucili wiele błędów kontrolerom w Smoleńsku. Agencja wybija wypowiedź pułkownika Grochowskiego, który mówił, że kontrolerzy byli u granic wytrzymałości psychicznej.
APA wskazuje, że wtorkowa konferencja w Warszawie była reakcją na zeszłotygodniowy raport MAK, w którym winą za katastrofę smoleńską obciążono wyłącznie stronę polską.