Według socjologów różnica między Plewnelijewem a Kałfinem jest nieodwracalna i nie należy spodziewać się zmian po obliczeniu głosów przez komisję. Zwycięstwo Plewnelijewa oznacza poważne umocnienie rządzącej partii GERB (Obywatele na rzecz Europejskiego Rozwoju Bułgarii), w tym możliwość zwiększenia jej wpływów we władzach sądowniczych. Prezydent w Bułgarii, która jest republiką parlamentarną, nie ma zbyt wielu bezpośrednich uprawnień, m.in. nie ma inicjatywy ustawodawczej, a jego weto odrzucane jest przez parlament zwykłą większością.

Reklama

Ma jednak prawo mianować swoich przedstawicieli w kluczowych instytucjach państwa, m.in. w Trybunale Konstytucyjnym, Naczelnej Radzie Sądowniczej, która wybiera prokuratora naczelnego i mianuje szefów sądów, w Radzie Mediów Elektronicznych. Jest też zwierzchnikiem sił zbrojnych i nadzoruje wywiad zagraniczny. Do uprawnień prezydenta należy zatwierdzenie ambasadorów. Zwycięstwo Plewnelijewa będzie oznaczało natychmiastowe odwołanie ambasadorów, związanych ze służbami specjalnymi okresu komunistycznego. Może to nastąpić jednak dopiero po 20 stycznia 2012 r., kiedy nowy prezydent obejmie urząd.

Komisja badającą archiwa byłych służb bezpieczeństwa opublikowała na początku roku dane, z których wynikało, że w MSZ w ostatnich 20 latach zatrudnionych było około 200 byłych agentów, w tym 37 obecnych ambasadorów, m.in. w Londynie, Rzymie, Watykanie, Berlinie, Madrycie, Lizbonie, Moskwie, Belgradzie, Pekinie, Tokio, w przedstawicielstwach ONZ w Nowym Jorku i Genewie. Część z nich wezwano do kraju, lecz prezydent Georgi Pyrwanow, sam mający teczkę w SB, odmówił podpisania dekretów o ich odwołaniu.

Partia GERB zwyciężyła w wyborach na mera w większości dużych miast, w których w niedzielę odbyła się druga tura, m.in. w Warnie, Starej Zagorze, Ruse, Błagojewgradzie. Z dużych miast według wstępnych danych GERB nie zdobył Sliwenu oraz prawdopodobnie Plewny i Widina.

Frekwencja wyborcza była wyższa niż tydzień temu i przekroczyła 50 proc. Do MSW, prokuratury, komisji wyborczych i pozarządowych organizacji, obserwujących wybory, napłynęły setki sygnałów o kupowanie głosów; według mediów w niektórych romskich dzielnicach ich cena sięgnęła 100-150 lewów (50-75 euro). Szef sztabu wyborczego GERB, minister spraw wewnętrznych Cwetan Cwetanow, wyraził ogromne zadowolenie z wyników, podkreślając, że są to pierwsze wybory prezydenckie, wygrane bez pomocy tureckiej partii Ruch na rzecz Praw i Swobód.

W swojej pierwszej reakcji lider socjalistów Sergiej Staniszew ocenił wybory jako "nieuczciwe i manipulowane".