"Cel Zachodu jest widoczny gołym okiem: potrzebuje on rozchwiania sytuacji na Białorusi i odcięcia jej od aktywnego udziału w międzynarodowych procesach społeczno-politycznych, a potem - włączenia jej do swojej strefy wpływów" - powiedział Łukaszenka, cytowany przez państwową agencję BiełTA.

Reklama

Ocenił, że dochodzi obecnie do ingerencji politycznej i informacyjnej z zewnątrz o cechach "otwartej wojny informacyjnej". Wykorzystywane są w niej takie środki, jak internet, stacje radiowe i "specjalnie zorganizowane kanały telewizyjne, gazety i czasopisma, na które wydawane są ogromne pieniądze" - zauważył Łukaszenka.

Podkreślił, że w krajach sąsiadujących z Białorusią od zachodu i północy "aktywnie rozwijana jest infrastruktura wojskowa". Jako "czynnik budzący lęk" ocenił regularne organizowanie w "niektórych sąsiednich krajach instruktaży i specjalnych zebrań z udziałem wysokiej rangi przedstawicieli Departamentu Stanu i Senatu USA, ministrów i polityków krajów europejskich". Spotkania te mają "bardzo prowokacyjne programy" - mówił Łukaszenka, oceniając, że dotyczą one tego, "jak urządzić na Białorusi rewolucję, jak zmienić ustrój konstytucyjny".

Jak podaje Radio Swaboda, szef państwa nakazał szefom resortów siłowych, by nie dopuścili do destabilizacji kraju. "Minister spraw wewnętrznych ma ukrócić działalność ekstremistów. Powinien zapomnieć, czy to wypada czy nie wypada, co o nas pomyślą" - oznajmił. Od KGB zażądał "konkretnych działań".

Łukaszenka, wręczając w piątek szefom obwodów (regionów) nominacje na stopnie generalskie, powiedział, że Białoruś tworzy nową armię, w której nacisk będzie położony na wojska obrony terytorialnej. Będzie ona liczyć 120 tys. ludzi - zapowiedział.