Władze Autonomii Krymskiej, nieuznawane przez Kijów, nadal blokują przyjazd wojskowej misji OBWE na Krym.

Kilkudziesięciu członków misji nie może wjechać na teren Autonomii mimo kilkukrotnych prób. Najprawdopodobniej oddano trzy strzały, kiedy autobus z obserwatorami zbliżał się do przejścia. Strzały nie były skierowane w pojazd.

Reklama

Władze Autonomii kierowane przez nieuznawanego przez Kijów premiera Sergieja Aksjonowa już kilkakrotnie nie wyraziły zgody na wjazd misji. Sam Aksjonow w rozmowie z Polskim Radiem stwierdził, że misje wojskowe są niepotrzebne. Natomiast jeśli ktoś chce przyjechać i uczciwie opisać wydarzenia, które mają miejsce obecnie w Autonomicznej Republice Krymu - to może przybyć.

- Czekamy, zapewnimy bezpieczeństwo i wszystko co trzeba - zapewnił Aksjonow.

Komentatorzy nie mają wątpliwości, iż przybycie wojskowych obserwatorów OBWE utrudniłoby obecnym władzom Krymu korzystanie z pomocy sił rosyjskich, a ich obecność nie budziłaby już żadnych wątpliwości.

Wojskowi eksperci bez trudu też potwierdziliby medialne doniesienia, że zarówno członkowie krymskiej samoobrony, jak i ugrupowania kozackie korzystają z bezpośredniego wsparcia sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Zarówno w zakresie szkolenia, jak i wyposażenia.