Jan Żyliński stawia na mieszkania, ponieważ - jak mówi - jako deweloper zna się na tej branży. Ale to nie koniec. - Posadzę milion drzew, bo jestem z natury ekologiem. A przede wszystkim - i to będzie najbardziej popularne - będę dążył do tego, żeby obciąć o połowę opłaty za komunikację miejską - wylicza kandydat na burmistrza Londynu.

Reklama

I dodaje, że ma też jeden postulat "polski". Będzie zabiegał, by w odległości nieprzekraczającej 100 metrów od pałacu królowej Elżbiety II powstał pomnik polskich lotników. Przy czym podkreśla, że postument ma być w całości sfinansowany przez brytyjski rząd, który "ma wobec nas dług".

Jan Żyliński ma też pomysły na niekonwencjonalną kampanię wyborczą - chciałby w śródmieściu Londynu zorganizować "szarżę polskiej kawalerii".

- O wiele lepiej się czuję w tym mieście, od kiedy postanowiłem z Anglikami pójść na wojnę. (...) Jest to wojna o przyjaźń, szacunek, dialog i równouprawnienie - wyjaśnia.

O Janie Żylińskim zrobiło się głośno przed ostatnimi wyborami w Wielkiej Brytanii. Polak publicznie wyzwał na pojedynek Nigela Farage'a, kontrowersyjnego szefa partii UKIP, uważanej za antyimigrancką. Podający się za księcia milioner, syn polskiego emigranta, zamieścił na YouTube nagranie, w którym występuje z szablą w obronie swoich rodaków. Jan Żyliński oburzał się na antyimigracyjną retorykę Farage'a, wyśmiewając szczególnie jeden z jego argumentów - o spowodowanych przez imigrantów korkach na autostradzie. Dał też Farage'owi wybór pojedynku na białą broń lub na słowa przed kamerami telewizji.