Odrzutowiec Hawker Hunter, pochodzący z lat 50-tych, przelatujący nisko nad tłumem widzów, zamierzał wykonać manewr akrobatyczny, ale, jak mówił BBC jeden z widzów, albo doznał awarii, albo pilot źle wymierzył odległość.
Wykonał pętlę, a kiedy z niej wychodził, pomyślałem - coś nie tak - jesteś za nisko, nie wyrobisz się. Samolot zniknął za niskimi drzewami na skraju lotniska i nastąpiła ogromna eksplozja, samolot wybuchł - opowiada świadek zdarzenia.
Maszyna spadła na pobliską dwupasmową drogę szybkiego ruchu. Policja podaje, że odrzutowiec uderzył w cztery przejeżdżające samochody. Pogotowie ratunkowe stwierdziło śmierć na miejscu siedmiu osób.
Świadkowie twierdzą, że pilot nie katapultował się przed rozbiciem maszyny. Co najmniej jedna osoba w ciężkim stanie została zabrana do szpitala, inne doniesienia mówią o dwóch ciężko rannych.
15 osobom udzielono pierwszej pomocy na miejscu wypadku.
Pokaz lotniczy przerwano, ale zamknięcie drogi w obu kierunkach zatrzymało na lotnisku tysiące widzów.
Komentarze(10)
Pokaż:
Ponieważ miał jeszcze sporo paliwa, więc postanowił najpierw wykonać pętlę próbną "wyciągając" samolot tuż nad kumulusem formującym się właśnie jakieś 1500 metrów nad plażą!
Wszedł na 1700 metrów, rozpoczął wykonywanie pętli - i ku swemu przerażeniu przebił kumulusa prawie pionowo, "wyciągając" wreszcie samolot z trudem jakieś 700 metrów nad plażą!
Dzięki pewnej dozie ostrożności i zdrowego rozsądku miał szansę podzielić się z nami swym ekscytującym wspomnieniem!
bez sensu, robia w miare nisko,zeby
widzowie cos widzieli i wychodza nisko,
a samolot przepada,przepada i nie ma jak
wyciagnac, wali w glebe albo wode jak Stufa,
zrolowac pare beczek i wystarczy, tlumy
beda zadowolone