Snajperzy i wozy opancerzone otoczyły komendę policji w Erywaniu po tym, jak uzbrojeni napastnicy wdarli się na teren budynku i wzięli zakładników. Rebelianci domagają się uwolnienia aresztowanego opozycjonisty i weterana wojennego Jiraira Sefilyana oraz dymisji prezydenta Armenii. Wezwali też wojsko i naród do dołączenia się do buntu przeciw władzom.
Tymczasem w oświadczeniu rządu czytamy, że nie ma mowy o żadnym zamachu stanu, a jedynie o "ataku grupy uzbrojonych ludzi. "Służby działają prawidłowo, by zapewnić bezpieczeństwo obywatelom. Obecnie toczą się negocjacje z uzbrojonymi napastnikami, by poddali się bez walk. Zapewniamy, że zarówno ten atak, jak i inne nielegalne działania będą powstrzymane przez służby a ich wykonawcy zostaną schwytani i ukarani zgodnie z prawem" - głosi komunikat.