Po problemach na nowojorskich uroczystościach jej współpracownicy oraz osobista lekarka - dr Lisa Bardack - przyznali, że Clinton była odwodniona i nie wytrzymała upału, ma też cierpieć na zapalenie płuc. Jednak po zasłabnięciu Hillary Clinton pojawiły się nowe pytania o jej stan zdrowia, jak też o rzekome ukrywanie niewygodnych faktów przez sztab kandydatki Demokratów.
Omdlenie podczas obchodów rocznicy ataku na Nowy Jork to zresztą nie pierwszy raz, kiedy opinia publiczna zajęła się zdrowiem Hillary Clinton. Kłopoty zaczęły się w grudniu 2012, gdy ówczesna sekretarz stanu w administracji prezydenta Baracka Obamy zasłabła w domu i doznała wstrząsu mózgu. Kilka miesięcy potem lekarze wykryli w jej żyłach zakrzepy - jednak jak poinformowano, po kilkunastodniowej terapii zostały one usunięte. W czerwcu 2014 Clinton zapewniała, że wszystko z jej zdrowiem jest już w porządku - mimo że po domowym wypadku miała problemy ze wzrokiem oraz cierpiała na zawroty głowy - przypomina "ABC News".
Kolejne problemy ze zdrowiem pojawiły się podczas tegorocznej kampanii wyborczej. Wystąpienia byłej sekretarz stanu przerywały ataki kaszlu. Jej sztab medyczny tłumaczył wówczas, że ma ona alergię. Sama kandydatka żartowała zaś, że to "uczulenie na Donalda Trumpa".
To oficjalne informacje na temat chorób Clinton. Pojawiły się jednak pierwsze teorie spiskowe. Znany z występów telewizyjnych lekarz, dr Drew Pinsky, stwierdził, że informacje o podwójnym widzeniu po omdleniu wskazują na poważne uszkodzenie mózgu - przypomina "Washington Post". Tuż po tym oświadczeniu lekarz stracił swój medyczny program w telewizji CNN.
Z kolei anestezjolog z Florydy, dr Ted Noel, uważa, że Hillary CLinton cierpi na chorobę Parkinsona. Jego zdaniem, problemy z chodzeniem, dziwne gesty i przerwy w mówieniu wskazują na zaawansowany etap rozwoju tej nieuleczalnej choroby. Z tą teorią nie zgadza się jednak jeden z najlepszych amerykańskich neurologów, dr Stanley Fisher. Uważa on, że nie ma mowy o Parkinsonie, a problemy ze zdrowiem u 69-letniej kobiety żyjącej w ciągłym stresie i podczas ciężkiej kampanijnej trasy to nic zaskakującego. Przyznaje jednak, że choć nie można mówić o ciężkich chorobach mózgu, to jasnym jest, że Clinton nie jest w pełni zdrowa.
Inną teorią spiskową jest ta rozpowszechniana przez prawicowe media jak Breitbart czy Fox News, że Clinton cierpi na padaczkę i często ulega mikroatakom. Mają o tym świadczyć filmiki ze spotkań, podczas których Clinton nagle przerywa swe wystąpienia i wygląda jakby na moment straciła kontakt z rzeczywistością. Prawicowe media pokazują też zdjęcia, na których agent Secret Service stoi koło Clinton i trzyma automatyczną strzykawkę z Diazepamem (który to lek podaje się chorym na padaczkę). Jej ochrona wytłumaczyła jednak, że to nie żadna strzykawka a latarka.
W związku z konspiracyjnymi teoriami, kontrkandydat Clinton Donald Trump i jego sztab domagają się, by była sekretarz sztabu ujawniła szczegółowy raport o swoim zdrowiu, który albo przetnie wszystkie spekulacje, albo sprawi, że wyborcy będą wiedzieli, że głosują na kandydatkę z poważnymi problemami medycznymi. Ostatni bowiem raport został opublikowany 21 marca 2015 roku.
Wynika z niego, że Hillary Clinton nie ma alergii na lekarstwa, nie pali, nie bierze narkotyków i tylko od czasu do czasu sięgnie po alkohol. Przeszła też wszystkie badania onkologiczne, ma w normie puls, ciśnienie i cholesterol. Według lekarzy jest więc "w doskonałym stanie fizycznym i jest w stanie piastować urząd prezydenta USA" - informuje CNN.
Jak twierdzą amerykańscy komentatorzy, oskarżenia o ukrywanie informacji o stanie zdrowia, w połączeniu z kilkutygodniowym brakiem konferencji prasowych sprawiają, że uczciwość kandydatki Demokratów na prezydenta USA ponownie zaczyna być kwestionowana. Wcześniej okazało się bowiem, że gdy pełniła funkcję sekretarz stanu, międzynarodowe korporacje, banki czy choćby światowi przywódcy wpłacali datki na Fundację Clintonów, w zamian za spotkania z nią. Jest też oskarżana, że tajne depesze rządowe trzymała na prywatnej poczcie.