Podkreślając, że pani Le Pen "dąży do zniszczenia Unii Europejskiej", polityk przypomniał, że jest typowana w sondażach jako zwyciężczyni pierwszej tury wyborów, która odbędzie się 23 kwietnia. Tymczasem - dodaje Moscovici - zdołamy pokonać populistów jedynie wówczas, gdy zredukujemy nasze rozbieżności. Kwestia rozbieżności ma w tym momencie kluczowe znaczenie - powtórzył polityk, przypominając, że wielu Francuzów skłaniających się do poparcia Frontu Narodowego to osoby, które doszły do wniosku, że globalizacja nie leży w ich interesie.
Francuski komisarz UE podkreślił w wywiadzie, że Le Pen pragnie zniszczyć Unię Europejską, a Europa bez Francji nie ma żadnego sensu. W artykule, który ukazał się na łamach dziennika "Le Monde", Moscovici powtórzył tezę, że głosowanie na Le Pen oznacza wyjście ze strefy euro i przywrócenie zdewaluowanego franka oraz utratę siły nabywczej, co stanowi totalne szaleństwo.
Francuski polityk ostrzega, że koniec euro i Unii Europejskiej wbrew temu, co twierdzą ludzie, którzy pragną, aby do tego doszło, nie oznaczałyby katharsis, lecz kataklizm. W nowym, pełnym niesłychanych zagrożeń świecie, który by się wyłonił, osłabiona Francja stałaby się pierwszą jego ofiarą, co oznaczałoby, że znalazłaby się na orbicie potężnego protektora - dodaje Moscovici.
Według niego tym protektorem Francji rządzonej przez Marine Le Pen mogłyby być Rosja Władimira Putina lub Stany Zjednoczone Donalda Trumpa, co w obu przypadkach oznaczałoby ograniczoną suwerenność. Moscovici przyznając, że francuski elektorat, który w wyborach ma prawo okazać swój gniew przeciwko partiom, polityce i europejskim instytucjom, nie powinien jednak zrywać z Europą, ani podpalać wspólnego domu. Europa - podsumował - jest naszą przyszłością i naszą ochroną (...) Europa potrzebuje lekarzy, a nie szarlatanów. Powinniśmy ją kurować, a nie dobijać.