- Poranna prowokacja Północy jest najnowszym przypomnieniem zagrożenia, z jakim się mierzycie każdego dnia w obronie wolności narodu Korei Południowej i w obronie Ameryki w tej części świata - powiedział Pence podczas wielkanocnego spotkania z przedstawicielami stacjonujących w Korei Południowej żołnierzy USA. Amerykański kontyngent na Półwyspie Koreańskim wynosi 28,5 tys. żołnierzy.
Wiceprezydent dodał, że dwukrotnie w niedzielę rozmawiał z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Zapewnił, że pod przywództwem Trumpa "nasza determinacja nigdy nie była większa, nasze zaangażowane na rzecz historycznego sojuszu z odważnym narodem Korei Południowej nigdy nie było silniejsze". - Z waszą i Bożą pomocą, wolność przeważy na tym półwyspie - powiedział żołnierzom.
Pence przybył w niedzielę do Korei Południowej, rozpoczynając 10-dniową wizytę po Azji. Wcześniej Korea Północna przeprowadziła nieudaną próbę wystrzelenia pocisku balistycznego.
Jak powiedział agencji Reutera w Seulu chcący zachować anonimowość doradca wiceprezydenta Pence'a, według wstępnych informacji niedzielną próbę przeprowadzono za pomocą pocisku balistycznego średniego zasięgu, który eksplodował 4-5 sekund po starcie. Dodał, że Stany Zjednoczone nie są zaskoczone testem.
"Mieliśmy dobre informacje wywiadowcze przed wystrzeleniem (rakiety) „ - powiedział rozmówca Reutera, podkreślając, że test był nieudany. "To nie była kwestia, czy (Pjongjang przeprowadzi próbę), ale kiedy. Dobra wiadomość jest taka, że po pięciu sekundach zakończyła się fiaskiem" - dodał.
W Seulu wiceprezydent Pence ma omawiać ze stroną południowokoreańską pogarszającą się sytuację na Półwyspie Koreańskim i wzrastające ryzyko bezpośredniej konfrontacji zbrojnej ze Stanami Zjednoczonymi.
Spędzi w Korei Południowej trzy dni, podczas których będzie rozmawiał z p.o. prezydenta Hwangiem Kio Ahnem oraz spikerem południowokoreańskiego Zgromadzenia Narodowego Czungiem Sie Kiunem. Spotka się również z lokalnymi biznesmenami.
Agencje podkreślają, że do wizyty dochodzi w chwili, gdy napięcia w regionie są coraz większe. W niedzielę rano czasu lokalnego o próbie balistycznej przeprowadzonej przez Pjongjang poinformowały źródła wojskowe Korei Południowej. Dokonanie testu potwierdził również Pentagon. Pocisk wystrzelono z rejonu Sinpo, w prowincji Hamgjong Południowy na wschodzie kraju.
W niedzielę w związku z testem oficjalny protest dyplomatyczny złożyła Japonia.
Próby dokonano nazajutrz po wielkiej paradzie wojskowej w stolicy Korei Północnej - Pjongjangu - z okazji 105. rocznicy urodzin założyciela państwa Kim Ir Sena. Wcześniej światowe media spekulowały, że przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un może zarządzić nowy test broni nuklearnej.
Prezydent USA Donald Trump niedawno oświadczył, że "problemem Północnej Korei należy się zająć" i skierował w stronę wybrzeży tego kraju grupę okrętów wojennych z lotniskowcem USS Carl Vinson. Pjongjang już wcześniej niezwykle ostro krytykował kolejne wspólne manewry wojsk amerykańskich i południowokoreańskich, zarzucając Seulowi i Waszyngtonowi przygotowania do inwazji Północy.
Korea Północna dokonała już pierwszej próby z pociskiem balistycznym dalekiego zasięgu i przeprowadziła serię próbnych eksplozji głowic nuklearnych. Pjongjang dąży do opracowania pocisku balistycznego z głowicą nuklearną, który byłby zdolny osiągnąć terytorium kontynentalnych Stanów Zjednoczonych.
Zdaniem analityków Kim Dzong Un, rozbudowując potencjał rakietowy i nuklearny mimo zakazów ONZ, chce, poza wywieraniem nacisku politycznego na Seul i Waszyngton, wzmocnić również swoją pozycję i wizerunek wewnątrz kraju.