W najobszerniejszej jak dotąd wypowiedzi na temat kampanii prezydenckiej i wyniku wyborów, jakie odbyły się 8 listopada, rywalka obecnego szefa państwa, Donalda Trumpa w wyborach, wskazała, że do jej porażki przyczynił się list dyrektora FBI Jamesa Comeya wysłany 28 października, na 11 dni przed wyborami, do członków komisji ds. sprawiedliwości Izby Reprezentantów.
Comey napisał w nim, że FBI dowiedziała się o istnieniu maili, które wydawały się mieć związek i mogły okazać się ważne dla dochodzenia. "Zostałem o tym poinformowany wczoraj i zgodziłem się, że FBI musi podjąć odpowiednie kroki (...) by ustalić, czy (maile) zawierają tajne informacje, a także by ocenić ich wagę dla śledztwa" - napisał Comey.
- To nie była doskonała kampania, ale byłam na drodze do zwycięstwa, aż do momentu, gdy Comey napisał list, co zbiegło się z kolejnymi przeciekami opublikowanymi przez portal WikiLeaks – oceniła Clinton. Jak stwierdziła, "o przegranej zdecydowało ostatnie dziesięć dni kampanii".
Przypisując kluczowe znaczenie decyzji Comeya o wznowieniu dochodzenia ws. służbowej korespondencji, którą niezgodnie z przepisami była sekretarz stanu prowadziła z prywatnego serwera, Clinton zaznaczyła, że "bierze całą odpowiedzialność za błędy popełnione w trakcie kampanii".
- To ja byłam kandydatką. To moje nazwisko było na karcie do głosowania. Jestem w pełni świadoma wyzwań i problemów, w obliczu których staliśmy, i błędów, jakie popełniliśmy – powiedziała, zdradzając jednocześnie, że obecnie jest zajęta pisaniem książki dotyczącej częściowo udziału w wyborach. - Jest to dla mnie bolesny proces – wyznała.
- Myślę, że do mej porażki przyczyniły się też postawy mizoginistyczne - dodała Clinton. W jej ocenie prezydent Rosji Władimir Putin był zainteresowany zwycięstwem Donalda Trumpa "i z całą pewnością wpływał na przebieg naszych wyborów, aby osłabić mnie, a pomóc memu rywalowi".
Była pierwsza dama pozwoliła sobie na kilka uwag krytycznych względem prezydenta Donalda Trumpa, ale – jak zauważa agencja Reutera – nie miało to charakteru totalnego ataku. Powiedziała, że Trump "powinien wysyłać mniej tweetów, a bardziej zająć się wykonywaniem obowiązków".
Skrytykowała też niedawną wypowiedź Trumpa o możliwości przeprowadzenia bezpośrednich rozmów z głową Korei Płn. Trump oświadczył w poniedziałek, że jest otwarty na spotkanie z północnokoreańskim przywódcą Kim Dzong Unem "w odpowiednich okolicznościach".
- Nie powinno się oferować takich rzeczy, jeśli wcześniej nie stworzyło się przy współudziale Chin, Japonii i Rosji wspólnego frontu, który pozwoli wywrzeć taką presję na reżim, że zasiądzie przy stole obrad i rozpocznie negocjacje – powiedziała.
Na 11 dni przed wyborami prezydenckimi w USA Comey ogłosił, że FBI dotarło do nowych maili i napisał swój słynny list do Kongresu. Dwa dni przed wyborami Comey poinformował, że "na podstawie przeglądu" nowych maili FBI "nie zmienia swoich wniosków, jeśli chodzi o sekretarz Clinton", tj. nie znajduje podstaw do postawienia Demokratce zarzutów karnych.