Hiszpański rząd zapowiedział, że nie dopuści do organizacji referendum, które Trybunał Konstytucyjny uznał za sprzeczne z ustawą zasadniczą. Mimo to ponad dwie trzecie katalońskich burmistrzów zapowiedziało już, że udostępni lokale na potrzeby referendum.

Reklama

Samorządowcy zebrali się w siedzibie autonomicznego rządu regionalnego, gdzie odśpiewano hymn Katalonii "Els segadors", podczas gdy zebrany na zewnątrz tłum krzyczał: "Jesteśmy z wami!", wymachując flagami Katalonii.

Nie lekceważcie siły narodu Katalonii" - oświadczył szef rządu regionalnego Carles Puigdemont, odpowiadając na stanowisko premiera Hiszpanii Mariano Rajoya. Za "pogróżki" uznał zapowiedź ścigania każdego burmistrza, który zgodzi się na przeprowadzenie referendum w podległych mu lokalach. Nie lekceważcie siły hiszpańskiej demokracji. Państwo prawa funkcjonuje - powiedział w piątek Rajoy.

Nie jesteśmy przestępcami"\ - mówiło w Barcelonie wielu burmistrzów, w tym 74-letni Josep Sole, który stoi na czele miejscowości La Maso liczącej 300 mieszkańców. Powiedział korespondentowi AFP, że "śpi spokojnie" mimo grożących mu zarzutów.

W środę hiszpański prokurator generalny Jose Manuel Maza polecił katalońskim prokuratorom, by postawili w stan oskarżenia wszystkich burmistrzów z Katalonii, którzy chcą udostępnić lokale na plebiscyt i zagroził ich aresztowaniem. Maza zapowiadał również, że skieruje do sądu pozew przeciwko premierowi Katalonii oraz jego ministrom odpowiedzialnym za organizację referendum.

Urząd miasta liczącej 1,6 mln mieszkańców Barcelony, gdzie rządzi lewica a zwolennicy niepodległości stanowią mniejszość, zapewnił w sobotę o solidarności z burmistrzami, którzy chcą przeprowadzić referendum. Na znak tego zostali oni przyjęci w ratuszu.

W czwartek na wiecu w Tarragonie, ok. 100 km na północ od Barcelony, Puigdemont, rozpoczynając kampanię przed referendum, wzywał Katalończyków do wzięcia udziału w głosowaniu.

W rządzie Rajoya działa nieformalna grupa, której celem jest zablokowanie organizacji referendum, m.in. poprzez działania prawne, a także przejmowanie urn, kart do głosowania oraz protokołów komisji wyborczych. Planowane jest też odcinanie dopływu prądu do lokali wyborczych.