Jak poinformował hiszpański dziennik "El Mundo", rosyjski wpływ na nieuznawane przez rząd w Madrycie referendum niepodległościowe stał się szczególnie widoczny w ostatnich godzinach przed plebiscytem.
- Rosyjska machina zwiększyła swoją pracę w godzinach poprzedzających referendum w celu pogłębiania podziałów w Hiszpanii i dzielenia Unii Europejskiej - czytamy w madryckiej gazecie. Dziennik pisze w szczególności o działaniu użytkowników Twittera, powiązanych z Kremlem.
Hiszpańskie media wskazują, że podmioty związane z Moskwą w tendencyjny sposób przedstawiają scenariusz katalońskiego referendum, gdzie państwo jest traktowane jak "wróg obywateli, wielka państwowa machina blokująca demokratyczne prawo do głosowania". Przejawem tego miało być zamykanie stron internetowych i groźby Madrytu pod adresem wolontariuszy, pomagających w organizacji plebiscytu.
W piątek Hiszpański Urząd ds. Ochrony Danych (AEPD) zagroził wolontariuszom wchodzącym w skład komisji wyborczych katalońskiego referendum. Za nielegalne, zdaniem tej podległej rządowi centralnemu instytucji, korzystanie z danych osobowych mieszkańców regionu grozi kara do 300 tys. euro.
Szacuje się, że w niedzielnym referendum w Katalonii bierze udział kilkadziesiąt tysięcy wolontariuszy. Ich nabór rozpoczęto 7 września br. przez uruchomioną przez kataloński rząd Carlesa Puigdemonta stronę internetową. Wprawdzie po kilku dniach hiszpańska policja nakazała zamknąć witrynę online, poprzez którą prowadzony był werbunek, ale jej kopia pojawiła się wkrótce na jednym z portali społecznościowych.
W tygodniu poprzedzającym kataloński plebiscyt władze w Madrycie zamknęły ponad 140 różnych stron internetowych dotyczących plebiscytu w Katalonii. Po kilku dniach od zamknięcia wiele z nich pojawiło się ponownie na innych serwerach. Według hiszpańskich służb bezpieczeństwa ich operatorami w wielu przypadkach są hakerzy z Rosji oraz "państw znajdujących się w orbicie Moskwy".