Ta rozmowa z Johnem Kellym odbyła się - jak twierdzi Omarosa Manigault Newman - w doskonale zabezpieczonym, specjalnym kompleksie (Situation Room), w którym prezydent USA m.in. spotyka się z przedstawicielami sił zbrojnych i służb wywiadowczych. Ujawniając to, Manigault Newman natychmiast naraziła się na ataki sojuszników Trumpa i ekspertów ds. bezpieczeństwa narodowego.
Część nagrania jej rozmowy z Kellym odtworzono, gdy wystąpiła w programie NBC, promując swą książkę "Unhinged", mającą się ukazać w tym tygodniu. W książce tej - jak informuje agencja Associated Pres - Manigault Newman, która jest Afroamerykanką, kreśli krytyczny wizerunek Trumpa, zarzucając mu m.in. użycie pogardliwego określenia Afroamerykanów podczas nagrywania programu z serii "The Apprentice", w którym ona też wystąpiła. Twierdzi, że wprawdzie nie była przy tym, ale zapoznała się później z nagraniem i słyszała wyraźnie, co powiedział Trump.
Jednak największym echem odbiło się ujawnienie przez nią, że nagrała rozmowę z Kellym. "Kto przy zdrowych zmysłach sądzi, że można potajemnie nagrywać szefa kancelarii Białego Domu w Situation Room?" - napisała na Twitterze szefowa Komitetu Krajowego Partii Republikańskiej Ronna McDaniel.
Manigault Newman przytacza w swej książce obszerne fragmenty tej rozmowy, podczas której Kelly mówił o zarzutach, dotyczących jej uczciwości i proponował rozwiązanie stosunku pracy za porozumieniem stron. Manigault Newman powiedziała, że uznała tę rozmowę za "groźbę" i broniła swej decyzji nagrania jej, a także innych rozmów w Białym Domu. - Gdybym nie miała tych nagrań, nikt w Ameryce by mi nie uwierzył - oświadczyła.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu Sarah Huckabee Sanders wydała oświadczenie, w którym oskarżyła Manigault Newman o rażące nieposzanowanie zasad bezpieczeństwa narodowego. Wnoszenie do Situation Room telefonów komórkowych i innych urządzeń umożliwiających nagrywanie jest zabronione.
Eksperci ds. bezpieczeństwa narodowego zarzucają Manigault Newman złamanie zasad i podkreślają, że dopuściła się czegoś bez precedensu.
AP odnotowuje, że Biały Dom próbował już zdyskredytować książkę Manigault Newman. Sanders mówiła m.in., że książka ta jest pełna "kłamstw i fałszywych oskarżeń".
Manigault Newman przez wiele lat była zdeklarowaną sympatyczką Trumpa, jako jego doradczyni broniła go przed oskarżeniami o rasizm. Teraz twierdzi jednak, że Trump ją wykorzystał, że udaje on kogoś, kto jest otwarty na kontakty z różnymi społecznościami, a w rzeczywistości jest rasistą. Manigault Newman przyznała, że czuje się w tej kwestii współwinna "oszukiwania narodu" w zmowie z Białym Domem.