Eksperci Komitetu Inicjatyw Obywatelskich (KGI) oparli się na wynikach badań socjologicznych, psychologicznych i sondażach opinii publicznej prowadzonych przez niezależny ośrodek Centrum Lewady. Swoje ustalenia zawarli w raporcie, który omówiła także w czwartek prasa rosyjska. Wśród autorów raportu są ekonomista Michaił Dmitrijew i politolog Siergiej Biełanowski, którzy w marcu 2011 roku postawili diagnozę o kryzysie politycznym w Rosji. Niecały rok później wybuchły masowe protesty, gdy opozycja zarzuciła władzom fałszerstwa podczas wyborów parlamentarnych i prezydenckich.

Reklama

Jak ocenia Biełanowski, w Rosji istnieje obecnie wysokie prawdopodobieństwo destabilizacji politycznej, choć niepodobnej do scenariusza wydarzeń na Ukrainie z 2013 roku. Rośnie napięcie związane z budżetem, spada autorytet władz i na to wszystko nakładają się sytuacje ekstremalne - gdzieś wybuchają protesty z powodu wysypiska śmieci, gdzieś zawalił się most. Istnieje ryzyko, że jeśli liczba takich przypadków przekroczy masę krytyczną - 10-20 jednocześnie - to władze federalne nie zdołają poradzić sobie z sytuacją - powiedział ekspert dziennikowi "RBK".

KGI ocenia w swym raporcie, że pozytywnie motywuje Rosjan polityka zagraniczna, ale zarazem poparcie dla polityki wewnętrznej władz jest coraz słabsze. Polityka zagraniczna sprawia, że Rosjanie czują się obywatelami mocarstwa, jednak przestaje ich to w pełni zadowalać. Teraz, podobnie jak przed dokonaną w 2014 roku przez Rosję aneksją Krymu, dla obywateli ważniejszy staje się dobrobyt kraju od jego siły militarnej. Obecnie 56 proc. Rosjan chciałoby przede wszystkim wysokiego poziomu życia w kraju.

Jak się okazuje, od 2009 roku wzrosła o 1,5 raza liczba Rosjan, którzy uważają, że prezydent Władimir Putin nie zdołał zapewnić sprawiedliwego podziału dochodów w interesach zwykłych ludzi. Dzisiaj uważa tak 45 proc. obywateli. Niemal 1/3 (32 proc.) ocenia obecnie, że Putinowi nie udało się podniesienie płac i emerytur - dane te są dziś niemal trzykrotnie wyższe niż w 2009 roku. Akceptacja dla polityki zagranicznej prowadzonej przez Rosję słabnie wraz ze spadaniem poziomu życia - oceniają autorzy raportu.

Jako zasadniczą zmianę nastrojów eksperci określają pojawienie się dużej gotowości do przemian, spadek zapotrzebowania na silną władzę wraz z rosnącym zapotrzebowaniem na sprawiedliwość. Rosjanie mają jednocześnie coraz mniejsze nadzieje na państwo, a bardziej liczą na własne siły.

"Sprawiedliwość" to dla Rosjan takie czynniki, jak wiek emerytalny, bezpłatna ochrona zdrowia i edukacja, a także brak akceptacji dla imigracji.

Badanie było prowadzone przed ogłoszoną przez rząd Rosji w czerwcu br. - i bardzo niepopularną w społeczeństwie - decyzją o podniesieniu wieku emerytalnego. Decyzja ta spowodowała spadek notowań rządu, rządzącej partii Jedna Rosja i również prezydenta Putina. Jedna Rosja odnotowała spore niepowodzenia w wyborach regionalnych we wrześniu br. Eksperci KGI nie są jednak pewni, czy reforma emerytalna stanie się długoterminowym bodźcem sprzyjającym protestom.

Uważają natomiast, że w Rosji pojawiła się tendencja do silniejszych nastrojów przeciwko elitom. Zapotrzebowanie na sprawiedliwość i przemiany otwiera drogę do rozwijania się populizmu.

Reklama

Eksperci KGI oceniają także, że obecny model oddziaływania mediów państwowych na opinię społeczną w Rosji przestaje być efektywny. Społeczeństwo nie akceptuje argumentów na rzecz podniesienia wieku emerytalnego przekazywanych przez ogólnokrajowe kanały telewizyjne.

Z ocenami KGI zgadza się politolog Dmitrij Badowski, którego zdaniem tendencje opisane w raporcie nie są nowe. W komentarzu dla dziennika "Wiedomosti" Badowski zauważył, że również inne badania wykazały, iż w Rosji coraz słabiej działa mechanizm polityczny tzw. konsensusu krymskiego. Jako "konsensus krymski" politolodzy określają zjednoczenie się wokół polityki Kremla, na fali ogólnorosyjskiej euforii po aneksji Krymu.