Epicentrum trzęsienia znajdowało się na pustyni Mojave, 150 km na północ od Los Angeles. Według Śródziemnomorskiego Europejskiego Centrum Sejsmologicznego trzęsienie miało magnitudę 6,9. Trwa szacowanie strat. Lokalne służby bezpieczeństwa informują o lekko rannych, pożarach, uszkodzonych budynkach i zamkniętych drogach. Brak jest doniesień o ofiarach śmiertelnych czy poważniejszych zniszczeniach. Mieszkańcy położonego koło epicentrum miasteczka Ridgecrest nie mają dostępu do prądu.
Według amerykańskich mediów trzęsienie ziemi nie było mocno odczuwalne w Los Angeles. Na skutek wstrząsu z niektórych basenów ogrodowych w tym mieście wylała się jednak woda. Odczuła go również publiczność zgromadzona na meczu najważniejszej amerykańskiej ligi baseballu MLB na Dodger Stadium.
W czwartek południową Kalifornię nawiedziło trzęsienie ziemi o magnitudzie 6,4. W miasteczku Ridgecrest, gdzie znajdowało się epicentrum, wybuchły pożary, a wstrząsy były odczuwalne w oddalonym od epicentrum o ponad 300 km Los Angeles oraz Las Vegas. Po głównym wstrząsie nastąpiła seria pięćdziesięciu słabszych wstrząsów wtórnych.
Piątkowe trzęsienie było 11-krotnie silniejsze niż to czwartkowe, po którym sejsmolodzy ostrzegali przed kolejnym. Wielu mieszkańców Kalifornii zastanawia się, czy wstrząsy mogły złagodzić tzw. stres górotworu, który ma według prognoz doprowadzić do niezwykle silnego trzęsienia ziemi, zapowiadanego przez sejsmologów i zwanego "The Big One".
Kalifornia leży na obszarze o dużej aktywności sejsmicznej. Trzęsienie w 1906 roku o magnitudzie od 7,8 do 8,3 objęło całe północne wybrzeże stanu z San Francisco włącznie. Trwało 65 sekund. Zginęło 3 tys. osób, w tym tysiąc w San Francisco