Nie jest to docelowy adres Donalda Trumpa. W serii wpisów na Twitterze opublikowanych w nocy z czwartku na piątek czasu polskiego na Twitterze, amerykański przywódca ujawnił, że jego wymarzonym miejscem zamieszkania byłby nadal "Biały Dom przy Pennsylvania Avenue 1600".

Reklama

Jest to miejsce, które prawdziwie pokochałem i gdzie pozostanę, miejmy nadzieję, na kolejną pięciolatkę, by czynić AMERYKĘ ZNOWU WIELKĄ - oświadczył. Dodał, że w najbliższym okresie jego prywatna rezydencja Mar-a-Lago w Palm Beach, która jest zarazem kompleksem hotelowo-rekreacyjnym z polami do gry w golfa, będzie dla niego i jego rodziny stałym miejscem zamieszkania. Tak będzie najlepiej dla wszystkich zainteresowanych - dodał.

Zdaniem stacji telewizyjnej CNN przeprowadzka Trumpów na Florydę już się właściwie dokonała. W świetle dokumentów sądowych, do których dotarli m.in. dziennikarze dziennika "The New York Times", amerykański przywódca zmienił adres stałego zamieszkania pod koniec września. W ślad za nim poszła Pierwsza Dama Melania Trump, która w październiku zwróciła się do sądu z wnioskiem o wpisanie adresu klubu Mar-a-Lago w Palm Beach jako miejsca jej stałego meldunku.

Jestem zawsze gotów pomagać Nowemu Jorkowi i jego fantastycznym mieszkańcom. W moim sercu zajmuje on specjalne miejsce - napisał na Twitterze Trump. Zarazem jednak dał upust swemu rozgoryczeniu sposobem, w jaki został potraktowany przez przedstawicieli federalnej i stanowej elity politycznej w Nowym Jorku. Płacę co roku miliony dolarów w ramach podatków miejskich i stanowych - podkreślił. Niewielu potraktowano tutaj gorzej niż mnie – dodał.

Reklama

Donald Trump jest nowojorczykiem. Urodził się w Nowym Jorku i wychował w dzielnicy Queens. Przez wiele lat głównym miejscem zamieszkania był dla niego Manhattan (Trump Tower przy Piątej Avenue), choć w niektórych dokumentach obecny prezydent USA podawał też jako miejsce zamieszkania prywatny Krajowy Klub Golfowy Trump w Bedminster w stanie New Jersey.

Telewizja CNN wyliczyła, że od czasu objęcia urzędu w styczniu 2017 r. prezydent spędził łącznie 307 dni (tj. jedną trzecią wszystkich dni roboczych i świątecznych) w swoich prywatnych posiadłościach, w tym - 239 dni w jednym ze swoich klubów golfowych.

Reklama

Decyzja o przeprowadzce nie wywołała w oficjalnym Nowym Jorku smutku. Demokratyczny gubernator Nowego Jorku Andrew Cuomo skomentował prezydencką zapowiedź na Twitterze następującymi słowami: Dobre zagranie. W każdym razie to nie jest tak, że @realDonaldTrump płacił tutaj podatki. Jest teraz cały twój Florydo – dodał.

Z kolei wywodzący się z Partii Demokratycznej burmistrz Nowego Jorku Bill de Blasio, doradził Trumpowi, aby "uważał na odchodnym, bo przypadkiem mogą go uderzyć drzwi, którymi trzaska".

"New York Times" twierdzi powołując się na osobę bliską prezydentowi, że przeprowadzkę spowodowały przede wszystkim względy podatkowe. Na Florydzie, w przeciwieństwie do Nowego Jorku nie płaci się podatków od dochodów.

Czarę goryczy mogły przepełnić też kłopoty sądowe Trumpa. Prezydenta rozwścieczył podobno pozew prokuratora okręgowego na Manhattanie w związku z niejasnościami dotyczącymi deklaracji podatkowych Trumpa. Nie jest jasne, w jaki sposób zmiana miejsca zamieszkania, może wpłynąć na dalsze postępowanie sądowe - zaznaczają amerykańskie media.

Sędzia federalny na początku października odrzucił wniosek Trumpa o zablokowanie decyzji o obowiązkowym przekazaniu jego zeznań podatkowych nowojorskiej ławie przysięgłych. Adwokat Trumpa odwołał się od tej decyzji. Sąd apelacyjny zarządził w związku z tym tymczasowe wstrzymanie nakazu, ale nie podważył zasadności wezwania prokuratury stanu Nowy Jork do złożenia przez Trumpa wyjaśnień.