Wilbaer - w odróżnieniu od słynnego Knuta z Berlina i Flocke z Norymbergi - jest wychowywany nie przez ludzi, a przez niedźwiedzią matkę. Pani misiowa nie odrzuciła swego synka po porodzie i przykładnie dba o malucha, który rośnie jak na drożdżach.

W tej chwili Wilbaer ma już sześć kilogramów. Do maja, gdy po raz pierwszy zostanie pokazany publiczności, na pewno jeszcze podrośnie.

Reklama

Imię małego niedźwiadka jest złożeniem nazwy stuttgarckiego zoo (Wilhelma) i niemieckiej nazwy niedźwiedzia. Władze zoo tłumaczą, że nie informowały wcześniej o narodzinach misia, bo obawiały się takiego szumu, jaki panował wokół berlińskiej maskotki - Knuta.