"Antyrakiety wyglądają dokłądnie jak pociski balistyczne średniego i krótkiego zasięgu" - mówi Pikajew rosyjskiej agencji Ria Novosti. "Moskwa przyjmuje najgorsze założenie, że tuż przy rosyjskiej granicy staną amerykańskie rakiety, które w ciągu kilku minut osiągną cele za Bugiem" - tłumaczy politolog.
Twierdzi, że to dlatego Rosjanie domagają się dostępu do bazy. Chcą sprawdzić, co tak naprawdę kryje się w wyrzutniach.
Pikajew grozi też, że jesli rosyjscy inspektorzy do bazy nie wejdą, Moskwa na pewno wyceluje swe rakiety w Polskę i Czechy.