Taką kwotę za informacje prowadzące do zlokalizowania i aresztowania każdego, kto jest odpowiedzialny za umieszczenie bomb w pobliżu Kongresu oferuje Federalne Biuro Śledcze (FBI). Szczęśliwie nie doszło do eksplozji, gdyż służby zdołały zneutralizować ładunki. FBI opublikowało za pośrednictwem mediów społecznościowych zdjęcie osoby w szarej kurtce z kapturem, czarnych spodniach i rękawiczkach, która trzyma w prawej ręce duży czarny przedmiot. Nie napisano jednak, że osoba na zdjęciu jest podejrzana.

Reklama

Ponad sto osób zatrzymanych

Amerykańskie służby aresztowały już blisko setkę uczestników bezprecedensowego szturmu na Kapitol. W Arkansas zatrzymano mężczyznę, który włamał się do biura szefowej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi. Jego zdjęcie z nogą na biurku polityk obiegło w środę cały świat. W sądzie okręgowym w Waszyngtonie 40 osobom postawiono zarzuty bezprawnego wejścia na teren publiczny. Prokuratorzy rozważają w niektórych przypadkach dodatkowe zarzuty naruszenia godziny policyjnej. Większość oskarżonych pochodzi spoza regionu stolicy, to m.in. przyjezdni z Oregonu, Florydy, Wyoming, Connecticut i Pensylwanii.

Jedną z aresztowanych osób oskarżono o nielegalne posiadanie broni maszynowej i 11 koktajli Mołotowa. Innej zarzuca się napad na funkcjonariusza z użyciem kija hokejowego. Jeden z zatrzymanych potrzebował tłumacza z języka rosyjskiego; sędziemu zeznawał, że "nie wie o jakie nielegalne wejście chodzi".

Skradziony laptop z biura Nancy Pelosi

Ministerstwo sprawiedliwości USA obawia się, że w trakcie przejęcia przez demonstrantów kontroli nad Kongresem mogło dojść do kradzieży poufnych danych. W piątek jeden z doradców Pelosi poinformował, że z jej biura skradziono laptopa. Na konferencji prasowej prokurator okręgowy Michael R. Sherwin wyraził zaniepokojenie stosunkowo niewielką liczbą uczestników zamieszek, którzy zostali zatrzymani przez policję na Kapitolu. W rezultacie - jak podkreślił - władze federalne stoją przed trudnym zadaniem identyfikacji, lokalizowania i uzyskiwania nakazów aresztowania podejrzanych. Sherwin uważa, że śledczych czeka wiele miesięcy pracy.